Włodzimierz Surowiec, 19-latek z Krynek uratował staruszkę z płonącego domu. Cała sytuacja trwała zaledwie kilka chwil. Młody chłopak próbował dwa razy wejść do palącego się budynku. Gdy usłyszał pukanie w okno, wskoczył przez nie do środka i wyniósł 92-letnią kobietę, ratując jej życie.
- Wczoraj około godziny 12 w moim domu zadzwonił telefon i ojciec go odebrał. W słuchawce usłyszał głos naszej sąsiadki, która powiedziała, że w jej domu jest pożar. Ojciec od razu zadzwonił na straż pożarną, a ja z moją mamą pobiegliśmy co sił do domu sąsiadki. Po chwili dobiegł tam jeszcze mój tata. Ogień piął się już po ścianach i było sporo dymu. Ja próbowałem wejść przez główne drzwi, które były otwarte, ale było za duszno i musiałem się wycofać. Następnie zaczęliśmy gasić pożar śniegiem. Gdy to nie dało skutku, to spróbowałem raz jeszcze wejść do domu, ale było potwornie gorąco. Gdy rodzice pobiegli za płonący dom, to ja zauważyłem, że ktoś stuka w okno. Podbiegłem tam i zobaczyłem naszą sąsiadkę. Kazałem jej otworzyć okno. Wskoczyłem do środka i wziąłem ją na ręce i wyniosłem z domu. Mój tata pomógł mi przy wyjściu i szybko zaniosłem ją do naszego domu, by się uspokoiła. W jej pokoju było sporo dymu, a za drzwiami widać już było ogień. Staruszka ma już 92 lata i nie dałaby rady sama wyjść. Wszystko działo się tak szybko, dosłownie chwilę później zjawiła się straż pożarna. Przyjechała policja, OSP Krynki następnie OSP Szudziałowo, a później strażacy z Sokółki. Wszystko się działo bardzo szybko - opowiedział nam Włodzimierz Surowiec.
19-latek jest uczniem Zespołu Szkół Zawodowych w Sokółce, codziennie dojeżdża do szkoły. Wczoraj w pożarze doznał niegroźnych poparzeń.
- Teraz są już tylko prace na zgliszczach. Strażacy podczas akcji od razu wynieśli butlę z gazem, my o niej zapomnieliśmy, dobrze że nie wybuchała. Znajomi dzwonią do mnie i pytają co się stało i czy nic mi się nie stało. Ja nie chcę być bohaterem, sądzę że każda osoba na moim miejscu by tak zrobiła. Dla mnie to było instynktowne, takie oczywiste. Nie martwiłem się o własne zdrowie, tylko o to, aby znaleźć i zabrać z domu sąsiadkę. Podczas prób wejścia do domu poparzyłem się w dwóch miejscach na głowie - dodał.
- My się nie baliśmy, bo trzeba pomagać w takich sytuacjach. Każdego to mogło spotkać - stwierdził Jan Surowiec, ojciec Włodzimierza.
- Jestem dozgonnie wdzięczny temu młodemu człowiekowi - powiedział nam syn uratowanej staruszki.
- W takich sytuacjach jak ta zawsze staramy się pomóc. Zaoferowaliśmy już pomoc przy porządkowaniu i zabezpieczaniu spalonego domu. Syn starszej pani zabrał ją do siebie i - co najważniejsze - nic jej się nie stało. W razie potrzeby pogorzelcom będziemy pomagać - powiedział nam Bogusław Panasiuk, burmistrz Krynek.
(SzW)
Bohaterski 19-latek z Krynek. Zdjęcia: