Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział dziś, że Ukraińcy mają prawo do samoobrony także poprzez uderzanie w cele wojskowe poza ich terytorium, z których atakują Rosjanie. W jego ocenie członkowie NATO powinni przemyśleć ograniczenia w stosowaniu uzbrojenia, jakie wysyłają na Ukrainę.
REKLAMA
- Członkowie NATO dostarczają różnego rodzaju wsparcia Ukrainie, niektórzy mają ograniczenia dotyczące możliwości stosowania tego uzbrojenia, inni ich nie mają, to są decyzje podejmowane przez kraje - mówił w Pradze Stoltenberg. - Ale musimy brać też pod uwagę, to jak zmienia się przebieg tej wojny - na początku prawie wszystkie walki miały miejsce głęboko na terytorium Ukrainy, a w ostatnich tygodniach i miesiącach do ciężkich walk dochodzi wzdłuż granicy między Ukrainą a Rosją, w regionie Charkowa - podkreślił.
- Widzimy, że Rosjanie będąc po swojej stronie granicy, która stanowi mniej więcej linię frontu - ze swoją artylerią, wyrzutniami rakiet, samolotami, magazynami broni i paliwa - są bardziej bezpieczni, niż gdyby byli atakowani najnowszym sprzętem, który Ukraina otrzymała - podkreślił.
Dlatego według niego „nadszedł czas, by zastanowić się nad tymi ograniczeniami, by umożliwić Ukraińcom obronę". - Oni mają prawo do samoobrony, także poprzez uderzanie w cele wojskowe, które znajdują się poza ukraińskim terytorium, np. na granicy, a z których Rosjanie dokonują ataków na siły ukraińskie - zauważył sekretarz generalny NATO.
W Pradze w czwartek rozpoczęło się dwudniowe nieformalne spotkanie szefów MSZ krajów członkowskich NATO, które ma posłużyć m.in. przygotowaniom do szczytu w lipcu w Waszyngtonie. Zorganizowano także konferencja upamiętniająca 75. rocznicę powołania Sojuszu Północnoatlantyckiego, podczas której przemówienie wygłosił sekretarz generalny Sojuszu.
REKLAMA
Jak podkreślił, NATO w przyszłości powinno skoncentrować się na trzech celach - poza wspieraniem Ukrainy kraje członkowskie NATO powinny skupić się na wzmacnianiu samego Sojuszu w świetle rosyjskiej agresji i rosnącej rywalizacji na świecie. - Aby tak się stało, sojusznicy muszą inwestować więcej - powiedział.
Przypomniał, że w 2014 r. w trakcie szczytu w Walii, kiedy kraje członkowskie NATO zobowiązały się do przeznaczenia co najmniej 2 proc. swojego PKB na obronność, jedynie Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i Grecja spełniały to nowo powzięte zobowiązanie.
Jak mówił Stoltenberg, z raportu opublikowanego w lutym br. wynikało, że 18 spośród 32 krajów wydawało co najmniej 2 proc. PKB. - Spodziewam się jednak, że ta liczba wzrośnie jeszcze przed lipcowym szczytem NATO w Waszyngtonie - powiedział. Zwrócił uwagę, że do Sojuszu od tamtego czasu dołączyła Szwecja, która spełnia ten wymóg. Stoltenberg wymienił także Norwegię, ale podkreślił, że niektórzy sojusznicy są już bardzo blisko. Wyraził nadzieję, że w trakcie szczytu krajów tych będzie 20 lub więcej. Wcześniej szef NATO deklarował, że liczba 20 krajów zostanie przekroczona do końca roku.
Trzecim celem jest zwiększenie współpracy globalnej, bo - jak mówił Stoltenberg - Rosja nie byłaby w stanie prowadzić wojny w Ukrainie, gdyby nie wsparcie innych światowych aktorów: Chin, Iranu i Korei Północnej.
(PAP)