Niewielu kupujących i mało sprzedawców – tak przedstawił się dzisiaj dąbrowski rynek. Do słabej frekwencji przyłożyła się pogoda.
REKLAMA
Nie było dziś stoiska z różnościami i artykułami do gospodarstwa domowego. Zazwyczaj ci sprzedawcy zajmują sporo miejsca.
Znowu był pan z rybami. Miał ze sobą karpie, amury i tołpygi. Każda kosztowała 28 zł za kilogram. Było kilka stoisk z miodami, a przy okazji sprzedawcy oferowali też świeczki zrobione z wosku pszczelego.
Na stoiskach z warzywami i owocami były ostatki papryki, a także jabłka, marchew, buraki i kapusta. Można było dostać ją w główkach, szatkowaną i kiszoną.
Suchy chleb i bułki kosztowały 12 zł. Przy okazji można było też kupić kukurydzę paszową, żyto i pszenicę za 100 zł za metr.
Na rynku można było dostać też pierwsze łopaty. Co prawda jak na razie nie zanosi się na śnieg, ale przygotować się już można.
(orj)