Najmłodszy pielgrzym miał 4,5 miesiąca i jechał w wózeczku, najstarszy - 86 lat. Teraz czekamy na hasło przyszłorocznej pielgrzymki, czekamy na telefon od papieża - mówi ksiądz Krzysztof Maliszewski, kierownik Pielgrzymki Różanostockiej. - W tym roku pogoda płatała nam psikusy, najpierw był upał, a gdy wchodziliśmy do Różanegostoku, spadł ulewny deszcz i przemokliśmy do suchej nitki - dodaje.
W tym roku w Pielgrzymce Różanostockiej szło około 2800 pątników. - Było 20 sióstr zakonnych, 54 księży i 34 kleryków. Inne niż zazwyczaj były grupy misyjne. Był więc ksiądz Maciej Słyż z Peru, siostra Judyta z Afryki, grupa misyjna z księdzem Maciejem - wymienia ksiądz Krzysztof Maliszewski.
Pątnikom dała się we znaki pogoda. Już po pierwszym dniu - ze względu na upały - dwie osoby trafiły do szpitala, a kilkadziesiąt postanowiło powrócić do domów. Gdy pielgrzymi zbliżali się do celu swojej drogi, spadł duży deszcz. - Cóż, pielgrzymka to nie wczasy - stwierdza ksiądz Krzysztof Maliszewski. - Jest momentami trudno, trzeba rozbijać namiot po ciężkim dniu, myć się w zimnej wodzie. Ale to swoisty klimacik.
Jak co roku w Pielgrzymce szła grupa z Dąbrowy Białostockiej, wyruszająca ze Świętej Wody, była też grupa różanostocka, w której szło część pątników z Białegostoku i Różanegostoku, ale też z ośrodków prowadzonych przez salezjanów w Sokołowie Podlaskim i Ostrołęce. Jak zwykle liczne były grupy sokólskie, w których szło tylu pielgrzymów, co w białostockich.
- Teraz czekamy na hasło przyszłorocznej pielgrzymki. Ma je podać papież na Światowych Dniach Młodzieży. Można więc powiedzieć, że czekamy na telefon od papieża - śmieje się ksiądz Krzysztof Maliszewski.
(is)
Zakończenie 33. Pielgrzymki Różanostockiej. Zobacz wideo: