W teledysku Didżeja Mietka (Yzzy) „Zabiorę Ciebie tam” widzimy piękną Cerkiew w Jacznie. Rozmawiamy z liderem grupy Dariuszem Niewińskim – znanym jako Didżej Mietek i Natalią Niewińską, prywatnie żoną muzyka, która właśnie pochodzi z Jaczna.
Pochodzi pan z Bielska Podlaskiego. Jak podoba się panu Jaczno?
Dariusz Niewiński: - Kiedy pierwszy raz jechałem z Natalią do przyszłych teściów, do Jaczna, miałem czas, aby pooglądać te piękne tereny. Im byliśmy bliżej Dąbrowy Białostockiej, tym miałem większe wrażenie, że wjeżdżamy w inny świat, jakbyśmy byli na Białorusi. Teren jest zupełnie inny niż w okolicach Bielska Podlaskiego, ale okolica jest piękna.
A samo Jaczno?
D.N. - Piękna Cerkiew i spokój, kiedy tu przyjeżdżam, odpoczywam. Nic nie muszę robić, istna sielanka. Nie mam zasięgu telefonicznego, jestem odcięty od świata i odpoczywam umysłowo. Czasami dzieci przyjdą tylko zrobić zdjęcie ze mną.
Jak się poznaliście?
Natalia Niewińska: - Zupełnie przypadkiem, na dyskotece. Nie chciałam w ogóle na nią iść, ponieważ miałam skręconą nogę, ale koleżanki wyciągnęły mnie na chwilę. Darek miał akurat koncert. Tak się zdarzyło, że mnie zobaczył i… Tak się zaczęło.
Panie Darku, inna wersja?
D.N. - Wersja jest ta sama. Grałem koncert i gdzieś w tłumie wypatrzyłem Natalię. W kąciku gdzieś tam stała taka malutka.
W klubie było bardzo dużo innych osób, dlaczego akurat Natalia zwróciła pana uwagę?
D.N. - Nie da się określić, dlaczego po prostu to się stało. Porozmawialiśmy chwilę, a później spotkaliśmy się na mieście.
N.N. - Na bardziej prywatne spotkanie musieliśmy trochę poczekać. Odkładaliśmy to, ponieważ Darek był jakoś rozpoznawalny, więc myślałam, że nic nie może nas łączyć. Bałam się tego spotkania. Ale kiedy zaczęliśmy ze sobą być, to okazało się, że nadajemy na tych samych falach.
D.N. - Swój swego spotkał.
Wystąpiła pani w teledysku „Zabiorę Ciebie tam”. Czy tylko w tym?
N.N. - Tak, to jedyny teledysk, gdzie można mnie zobaczyć u Darka. Występowałam także w teledyskach u innych wykonawców. Darek wkręcił mnie tam sposobem, ja wcale tego nie chciałam. Powiedział: „chodź pojedziemy na wakacje i przy okazji nagramy teledysk”. Dobra, to jedziemy. Zaczęliśmy się przygotowywać, a ja zapytałam, kto w nim będzie występował? Okazało się, że ja!
Jak pracowało się przy nagraniu?
N.N. - W poprzednich teledyskach byłam z drugiej strony, zawsze starałam się jakoś pomóc i było mi łatwiej, bo wiedziałam jak to działa.
D.N. - Natalka pisała scenariusze do teledysków i w pewien sposób reżyserowała je.
N.N. - Dla mnie bardziej były to wakacje niż praca przy teledysku. Mówiłam do Darka: „Co z tego wyjdzie, przecież my nic nie robimy! Jesteśmy na wakacjach, odpoczywamy, jak może z tego wyjść teledysk?” Ale ogólnie było bardzo fajnie.
Czyli okazuje się, że praca męża jest bardzo przyjemna?
N.N. - Tak, wielokrotnie jak pracowaliśmy przy nagraniach nad morzem czy w innych ciekawych miejscach, robiliśmy sobie wakacje.
D.N. - I zawsze dodatkowo zwiedzamy. Kiedy nagrywam w różnych miejscach, zawsze staram się, aby Natalka do mnie dojechała i zwiedzamy ciekawe miejsca. Zawsze staram się, aby oprócz zarobionych pieniędzy pozostały nam piękne wspomnienia.
Czy ciężko być żoną tak sławnej osoby?
N.N. - Dziwnie, Darek występował w programie telewizyjnym, który wyemitowano rok później. Przysporzyło mi to trochę problemów, ludzie dziwnie to komentowali i niektórzy nawet odwrócili się ode mnie. Cała ta sytuacja przefiltrowała grupę moich znajomych i bardzo się z tego cieszę. Teraz mam przy sobie tylko naprawdę bliskie i życzliwe mi osoby. Nie ma dla nich różnicy, czy jestem z kimś znanym, czy zupełnie nieznanym, po prostu są przy mnie. Mamy naprawdę niewielką grupę przyjaciół, ale teraz przynajmniej wiemy komu możemy ufać. Oni są zawsze z nami i czy jest dobrze, czy źle, to nas wspierają. Przyjaciół nie w biedzie się poznaje tylko wtedy, kiedy wszystko idzie super.
D.N. - Ja też na początku swojej kariery miałem wielu przyjaciół, wszyscy niby mi kibicowali, ale tak naprawdę nie wierzyli we mnie. Kiedy wszystko nabrało tempa, nagle większość wykruszyła się. Znaleźli się też tacy, którzy po paru latach odezwali się do mnie, aby... pożyczyć pieniądze. To właśnie jest ta druga strona medalu, niestety. Jak jest źle, to niby „przyjaciół” jest wielu, próbują pocieszać, a tak naprawdę to cieszą się z naszego upadku. A jak jest dobrze, to już ich nie ma.
Pani Natalko, jak rodzina zareagowała na wasz związek?
N.N. - Rodzice znali Darka z telewizji. Ale mój tata i Darek mają podobne charaktery, taki sam śmiech – taki specyficzny, głośny. W sumie szybko się ze sobą dogadali, nie było chwili wahania, czy jakichś problemów. Rodzice zawsze byli sceptycznie nastawieni do wszystkich chłopaków, których przyprowadzałam, chcieli ocenić po swojemu i wszystko wiedzieć. A z Darkiem od samego początku wszystko było na tak.
D.N. - Ja po prostu przyjechałem i powiedziałem, że ich córeczka mi się podoba. Postawiłem sprawę jasno. Wydaje mi się, że dziewczyna trochę szuka tego tatusia w chłopakach.
Jak pojawiacie się razem, ludzie was rozpoznają?
D.N. - Jesteśmy rozpoznawani w całej Polsce. Ostatnio byliśmy w Warszawie, mieliśmy nagrania, poszliśmy na Stare Miasto i byliśmy proszeni o zdjęcia i autografy. To, że mnie ludzie rozpoznają, jest wpisane w zawód, który wykonuję. Muszę się z tym pogodzić i nie będę narzekać. Im większa rozpoznawalność, tym więcej koncertów, a ja z tego żyję.
N.N. - Przed wyjazdem chcieliśmy kupić walizkę, poszliśmy do sklepu i zamiast załatwić to w ciągu pięciu minut, zeszła nam tam godzina. Każdy pracownik chciał zrobić z nami zdjęcie. Kiedy jesteśmy razem, to ludzie chyba trochę się wstydzą prosić o zdjęcia i autografy, ale kiedy Darek jest sam, to już robią to bez skrępowania. Rok temu jak na Wielkanoc byliśmy w cerkwi, to nie zdążyliśmy dojść do domu, a już dzieci biegły za nami z karteczkami, prosząc o autograf i zdjęcie.
Czy muzyka pochłania cały pana czas? Czy wystarcza czasu na coś jeszcze?
D.N. - W tygodniu normalnie pracuję w radiu i telewizji, wiąże się to też z muzyką. A do tego jeszcze zmywam i odkurzam w domu. Robię wszystko to, co powinien robić normalny facet.
Pani Natalko, pani też ma normalną pracę?
N.N. - Tak od poniedziałku do piątku po osiem godzin. W weekendy nie pracuję ale bardzo często jeżdżę z Darkiem.
Czy jest szansa, że na naszym terenie powstanie jakiś nowy teledysk?
D.N. - Być może powstanie, nie wykluczam tego. Do każdej piosenki w głowie rodzi się jakiś scenariusz. Może zrobimy coś kiedyś z końmi, jakiś kulig zimą? Jeżeli będzie potrzebny akurat taki plener, to działamy. Nie przywiązuję się do tego miejsca, gdzie nagrywam.
Nad czym pan teraz pracuje? Co się dzieje w muzycznej karierze?
D.N. - Powstaje najnowszy klip, który niebawem się ukaże. Nosi tytuł „Cichy oddech”. Zupełnie inna konwencja teledysku, nie było tu żadnego scenariusza, wszystko dzieje się spontanicznie. Piosenka opowiada o tym, że nie ma przyjaźni między mężczyzną a kobietą. Zawsze ta jedna strona będzie chciała czegoś więcej.
Wasz ślub odbył się w cerkwi w Jacznie. Nie potrzebna wam była limuzyna, bowiem do świątyni poszliście pieszo.
N.N. - Zawsze chciałam iść do ślubu, tak jak moi rodzice. Oni pochodzą z jednej wsi i do ślubu szli pieszo. Ja postanowiłam, że zrobię tak samo. Moim marzeniem był ślub w Jacznie i pójście do cerkwi pieszo, oba marzenia się spełniły. Kiedy rozmawialiśmy o naszym ślubie, od razu wiedzieliśmy, że będzie on w Jacznie. Bardzo długo rozmawialiśmy też z ojcem Piotrem Hanczarukiem, proboszczem parafii.
Czy dla pana ślub w cerkwi był nowością?
D.N. - Nie, ja byłem na ślubie w cerkwi, jedni moi dziadkowie są wyznania prawosławnego, więc byłem w pewien sposób z tym związany. Ślubu nam też udzielał mąż mojej siostry ciotecznej, który jest batiuszką, wraz z ojcem Piotrem. Z całego wesela najpiękniejszy i najważniejszy był ślub w cerkwi, to było coś niesamowitego.
N.N. - Na weselu było bardzo dużo ludzi, uroczystość trwała do rana. W pewnym momencie zorientowaliśmy się, że pora już kończyć, czas tak szybko minął. Nawet oczepiny odbyły się nie o dwunastej, a w pół do drugiej, bo nikt nie zorientował się, że czas tak szybko mija.
Co chcielibyście przekazać naszym Czytelnikom?
D. i N.N. - Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie!
Dziękuję za rozmowę.
Halina Raducha
Ślub w Jacznie:
Zdjęcia z Włoch, gdzie nagrywano teledysk: