Na początku marca cała Dąbrowa Białostocka żyła akcją pomocy dla Ani Kułak. To młoda dziewczyna chora na nowotwór mózgu. Ania pomimo swojej choroby pomaga innym, którzy tak samo jak ona są chorzy. Dziś spotkaliśmy się z Anią.
Co się zmieniło w twoim życiu w czasie, który upłynął od akcji?
- Jeżeli chodzi o stronę medyczną, to bardzo dużo się dzieje. Cały czas jeżdżę do Warszawy na leczenie, na chemoterapię. Cały czas mam wykonywane nowe badania diagnostyczne. Podczas konsultacji miałam propozycję kolejnej operacji, jednak nie zdecydowałam się na nią, ponieważ to duże ryzyko. Na razie czekamy na efekty leczenia i lekarze monitorują sytuację. Cały czas chodzę też na rehabilitację.
Co z twoją nauką?
- Ukończyłam pierwszy semestr, więc teraz mam zasłużone wakacje i czas, żeby odpocząć i zregenerować organizm. Mam nadzieję, że uda mi się wrócić do nauki we w miarę dobrej kondycji, że nie będę potrzebować dużej pomocy od przyjaciół.
Powiedz, czy fundusze zebrane podczas akcji pomogły ci w leczeniu?
- Tak, bardzo mi pomogły. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że ta akcja odbyła się naprawdę, że ludzie zechcieli mi pomóc. W ostatnim czasie miałam sporo faktur, więc złożyłam wniosek do fundacji o zwrot kosztów i dostałam już część pieniędzy. Bardzo mi to pomaga, ponieważ teraz mam rehabilitację pięć razy w tygodniu, koszty automatycznie zwiększyły się. Nie muszę się teraz martwić jak mam zapłacić za leczenie, że muszę z czegoś zrezygnować. Spokojnie jadę do Warszawy wiedząc, że mam na bilet powrotny i wykupienie leków. Mam nowe leki, które łagodzą skutki chemioterapii, a są bardzo drogie, koszt opakowania to 350 złotych. Stać mnie było na ich wykupienie, ponieważ dostałam zwrot z fundacji. Dzięki tym lekom mogę w miarę funkcjonować.
Cała suma pieniędzy jest zgromadzona na twoim koncie Skarbonka. W jaki sposób te środki trafiają do ciebie?
- Muszę przedstawiać wszystkie faktury za leki, rehabilitację, nawet bilety za dojazd do szpitala i fundacja na ich podstawie wypłaca mi pieniądze z konta. W tej chwili złożyłam już faktury na 1800 złotych i zbieram następne. Pomimo, że środki znajdują się na moim koncie, nie mogę sama nimi dysponować. Dostaję zwrot poniesionych kosztów na podstawie dokumentów, zaświadczeń.
Jaka w tej chwili jest diagnoza lekarzy?
- Diagnoza jest niepewna, konsultowałam swoje wyniki z profesorami z Warszawy, z Niemiec. Jest progres, mam zmianę w mózgu. Neurochirurg najpierw proponował operację, jednak powikłania po niej to zbyt duże ryzyko. Wykonałam dodatkowe badania i wspólnie z lekarzami doszliśmy do wniosku, że na razie nie będzie operacji. Będę mieć chemioterapię, rehabilitacje i będziemy czekać na to, co będzie dalej. Ja też nie chcę operacji, na szczęście nie pamiętam, co się działo po drugiej operacji, ale znam szczegóły z opowiadań mamy i nie chciałabym narażać jej znowu na takie przeżycia. Mi też nie uśmiecha się, aby ktoś kolejny raz grzebał w mojej głowie i czytał moje myśli.
Jesteś studentką radiologii i już masz propozycje pracy?
- Tak, dostałam już ofertę pracy z Warszawy, gdzie mogłabym pracować w Zakładzie Radioterapii i Medycyny Nuklearnej. Obiecałam, że jak skończę szkołę, wrócę do nich już jako lekarz, a nie pacjent. Chciałabym pracować z ludźmi, żeby porozmawiać, pomóc, ukierunkować. Najważniejsza jest diagnostyka – to podstawa każdego leczenia. Chciałabym skończyć studia i pracować w swoim zawodzie, żeby pomagać innym.
Cały czas pomagasz innym.
- Staram się na ile mogę pomóc tym, którzy mnie o to proszą. Nie żałuję swojej wiedzy i doświadczenia, wiem jak trudno odnaleźć się, kiedy człowiek dowiaduje się, że jest chory na raka. Ja też przez to przeszłam. Teraz mogę pomóc innym w dotarciu do specjalistów, znalezieniu leków czy konsultacji z lekarzami z zagranicy. Dla mnie to normalne, że mogę komuś pomóc, przynajmniej tyle.
Jak się czujesz?
- Ze względu na leczenie mam zintensyfikowaną rehabilitację, jest jej więcej i jest trudniejsza. Skupia się na równowadze, na chodzeniu. Leczenie, które przechodzę jest bardzo agresywne dla organizmu. Skutkiem tego jest nie tylko wypadanie włosów ale przede wszystkim uszkodzenie nerwów obwodowych. Objawia się to niedowładami, przeczulicą, bólami neurotycznymi. Cały czas pracujemy z fizjoterapeutami, żebym mogła chodzić, siedzieć i normalnie funkcjonować. Nie mogę przeciążać mojej słabszej strony. Dostaję wycisk od rehabilitantów, ale to wszystko dla mojego dobra, abym jak najdłużej obyła się bez kul czy laski. Wiem, że to kiedyś jest nieuniknione, ale jeszcze nie dziś.
Dziękuję ci bardzo za rozmowę.
- Dziękuję wszystkim, którzy mi pomagają i wspierają. Mam szczęście, że na swojej drodze spotykam wspaniałe osoby.
Halina Raducha
Ania Kułak dziękuje za pomoc: