Mieliśmy dziś dużo szczęścia. W końcówce nie wykorzystaliśmy wielu sytuacji, ale mimo wszystko byliśmy zespołem lepszym sportowo. Gra nam nie szła, widać było, że mieliśmy zbyt długa przerwę w rozgrywkach - mówi Wojciech Andrukiewicz, jeden z trenerów Szczypiorniaka Dąbrowa Białostocka.
Dziś jego drużyna mierzyła się w wyjazdowym spotkaniu z AZS UMCS Lublin. Team z Dąbrowy wygrał mecz 26:27 (13:14).
- Zagraliśmy konsekwentnie. Wynik nie odzwierciedla naszej przewagi. Podróż źle wpłynęła na naszych graczy. Na początku przegrywaliśmy 6:2, ale ruszyliśmy do przodu. Nie udało nam się jednak zrobić większej przewagi niż jedna, dwie bramki. Cieszę się bardzo z tego zwycięstwa. Widać, że chłopcy potrzebowali gry - tłumaczy trener Szczypiorniaka.
Szczypiorniak kolejny mecz rozegra u siebie. W niedzielę podejmie zespół z Ciechanowa, początek spotkania o godzinie 16.30. Później ma się jeszcze odbyć zaległy mecz z Radzyminem.
- Gdy wygramy te dwa spotkania, możemy awansować na czwarte miejsce w lidze. Chcielibyśmy tak zakończyć rundę. To byłoby maksimum, które moglibyśmy osiągnąć - dodaje Wojciech Andrukiewicz.
(is)