Archiwizujemy wszystko. Mamy kilka takich spraw - udokumentowanych otrzymanych łask - mówi ksiądz Stanisław Gniedziejko, proboszcz parafii pw. św. Antoniego w Sokółce.
O sprawie niewytłumaczalnych uzdrowień za sprawą cudownej Hostii z Sokółki napisał kilka dni temu "Nasz Dziennik". Gazeta podała przykłady, gdy osoby poważnie chore powróciły nagle do zdrowia.
I tak Krystyna Oloffson, Polka mieszkająca od 30 lat w Szwecji cierpiała na chorobę nowotworową. Podczas wizyty u córki w Polsce usłyszała o wydarzeniach w Sokółce. Kobieta przyjechała tu z pielgrzymką i zamówiła mszę świętą z prośbą o uzdrowienie. Modliła się też w sokólskiej świątyni. Kilka dni później ból ustąpił, a lekarze stwierdzili, że nowotwór znikł.
Kolejnym przypadkiem, który opisuje "Nasz Dziennik" jest sprawa małego chłopca Jakuba Rapiera. Lekarze zdiagnozowali u niego zespół Aspergera (rodzaj autyzmu). Jego babcia zamówiła mszę w sokólskiej kolegiacie. Eucharystia w intencji uzdrowienia dziecka została odprawiona 29 lipca 2011 roku. Podczas kolejnych badań lekarze musieli cofnąć postawioną wcześniej diagnozę.
W lutym 2011 roku Grażyna Zaniewska, mieszkanka jednej z podsokólskich wsi poprosiła rodzinę i przyjaciół o modlitwę przed Hostią w intencji o uzdrowienie jej 25-letniej córki Anny Jazurek. U młodej kobiety stwierdzono bowiem guz nowotworowy na piersi. W grudniu 2011 roku 25-latka została uzdrowiona.
Także w grudniu 2011 r. uczennice z jednej z sokólskich szkół poprosiły swojego księdza katechetę, aby odprawił mszę w intencji uzdrowienia chorej na nowotwór koleżanki. Dokładnie w dniu, w którym kapłan celebrował Eucharystię, trwały badania lekarskie chorej dziewczynki. Lekarze stwierdzili, że guz z zaatakowanej chorobą wątroby... zniknął.
Inna sprawa związana była z wypadkiem na wysypisku śmieci w podsokólskich Karczach. W sierpniu 2011 roku pracujący tam mężczyzna dostał się w tryby maszyny, która prasowała odpady. Jego czaszka została niemal zmiażdżona. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie. Następnego dnia zrozpaczony brat poszkodowanego zamówił mszę w intencji ocalenia rannego i modlił się w sokólskim kościele. Wkrótce lekarze poinformowali, że pacjent przestał gorączkować i że wraca on do zdrowia.
- Łaski udzielane w naszej świątyni możemy podzielić na te duchowe i fizyczne, a tych drugich jest kilka - mówi ksiądz Gniedziejko. - Zwracamy uwagę chociażby na przypadki przystępowania do spowiedzi osób, które nie przystępowały do niej nawet przez kilkanaście lat. To potwierdzenie Mocy Bożej. Nie o wszystkich przypadkach możemy też mówić, niektórzy bowiem proszą o dyskrecję. Musimy pamiętać, że Pan Bóg działa tak jak sam chce, a nie tak, jak ludzie by chcieli.
Ksiądz proboszcz dodaje, że w tym roku w zorganizowanych grupach przybyło do sokolskiej świątyni w sumie ponad tysiąc osób. - Otrzymujemy też listy z prośbami o modlitwę, momentami telefony się urywają - mówi ksiądz Stanisław Gniedziejko.
(is)