Łukasz Kuczyński to łyżwiarz, który wziął udział w XXIV Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie. Swoje pierwsze kroki na lodzie stawiał w Sokółce, potem rozpoczął treningi w Białymstoku.
Łyżwiarz urodził się 23 czerwca 1999 w Sokółce. Na co dzień trenuje w klubie ŁKS Juvenia Białystok. Jak czytamy na stronie pzls.pl, ostatnie miesiące to dla niego stały progres. Jego mama jest pielęgniarką, a tata kierowcą tira. Łukasz ma także dwóch młodszych braci.
W 2018 roku sportowiec zajął 9. miejsce na mistrzostwach świata seniorów. Tam ustanowił też swoje rekordy życiowe na dystansie 500 i 1000 metrów (odpowiednio 42.569 i 1:27.4880). Łukasz specjalizuje się w short tracku, czyli łyżwiarstwie szybkim na torze krótkim.
- Droga do wzięciu udziału w IO tak naprawdę rozpoczęła się już 10 lat temu, kiedy to jeszcze w Sokółce pan Stanisław Polewko zabrał mnie na zawody na „długich łyżwach”. Wydaje mi się, że wtedy pierwszy raz zobaczył we mnie potencjał do tego sportu, wiec wyszedł z propozycją do rodziców, aby wysłać mnie do szkoły sportowej w Białymstoku. Tak też się stało. Będąc tam rozwijałem się i podnosiłem swój poziom sportowy. Od czterech lat jestem członkiem kadry narodowej, w której trenuję pod okiem Urszuli Kamińskiej oraz Gregorego Duranda – relacjonuje Łukasz Kuczyński. - W ramach przygotowań do Igrzysk Olimpijskich w Pekinie przez ostatnie miesiące mieliśmy bardzo ciężkie i intensywne treningi, obozy szkoleniowe trwały ponad miesiąc. Zawsze po takim cyklu dostajemy tydzień, aby odpocząć w domu z rodziną. Niestety, przed Igrzyskami nie było na to czasu. Przygotowania wymagały przede wszystkim koncentracji na celu, do jakiego dążymy i bycia cały czas na maksymalnych obrotach. Śmiało mogę powiedzieć ze był to jeden z najcięższych obozów ostatnich czterech lat.
Sportowiec z Sokółki wystąpił w Pekinie w sztafecie mieszanej wraz z Michałem Niewińskim, Kamilą Stormowską i Nikolą Mazur. Niestety, polska reprezentacja odpadła w ćwierćfinale.
- Wywalczyliśmy z drużynę miejsce w konkurencji mix relsy, gdzie startują dwie kobiety oraz dwóch mężczyzn. I to właśnie w tej konkurencji startowałem. Niestety, po upadku kolegi z drużyny zajęliśmy trzecie miejsce w ćwierćfinale, co dało nam ostatecznie 11. miejsce na Igrzyskach Olimpijskich. Uważam, że moglibyśmy być w półfinale, a przy odrobinie szczęścia nawet w finale – mówi Łukasz. - Rywalizację wspominam bardzo dobrze. Emocje i to, jaka energia jest na arenie są niesamowite. Miks był jedyną konkurencją, w której startowałem i wszystkie rundy zostały rozegrane jednego dnia, dlatego nie zobaczycie mnie więcej na lodzie w Pekinie.
Występ Łukasza był prawdopodobnie pierwszym startem sportowca z Sokółki na zimowych Igrzyskach Olimpijskich.
(or)