Uroczystości z okazji 94. rocznicy Bitwy Niemeńskiej odbyły się dziś w Sokółce. - Jest mało miejsc w Polsce, w których słowo "poświęcenie" nabiera tak szczególnego znaczenia - mówił do zebranych por. Zbigniew Ciekański, jeden z Podhalańczyków ze Stowarzyszenia Miłośników Historii z Łabowej k. Nowego Sącza.
Po mszy świętej w intencji Ojczyzny odprawionej w kolegiacie p.w. św. Antoniego uczestnicy patriotycznego święta przemaszerowali pod pomnik Marszałka Józefa Piłsudskiego. Tam właśnie zakończyła się I Sztafeta Niepodległości.
Do wydarzeń sprzed 94 lat odnieśli się sokólscy samorządowcy.
- Pamięć o przeszłości to rodzaj korzeni, dzięki którym trwamy i opieramy się dziejowym zawieruchom, których w naszej historii nie było mało - mówił Stanisław Małachwiej, burmistrz Sokółki. - Nigdy nie możemy zapomnieć o wydarzeniach, które miały wpływ na naszą niepodległość.
- Rocznicę Bitwy Niemeńskiej możemy określić jako naszą sokólską uroczystość, gdyż jesteśmy jedną z nielicznych społeczności, które tą właśnie historię upamiętnia - stwierdził Franciszek Budrowski, starosta sokólski.
Do Sokółki specjalnie na rocznicę przybyła grupa Podhalańczyków ze Stowarzyszenia Miłośników Historii z Łabowej, prezentując mundury i uzbrojenie z epoki.
- Spotykamy się w miejscu bohaterskich walk polskiego żołnierza przeciwko silniejszemu przeciwnikowi. Mysl nasza kieruje się dziś ku bohaterom Bitwy Niemeńskiej - powiedział por. Zbigniew Ciekański. - W tym miejscu odnajdujemy przykład najwyższej ofiary, ofiary własnego życia. Bo dla mężczyzny umieranie za Ojczyznę to - jak mawiali Rzymianie - rzecz słodka i zaszczytna - dodał.
Odbył się Apel Poległych, a pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego przedstawiciele samorządu, służb mundurowych, stowarzyszeń i instytucji złożyli wieńce oraz kwiaty. Później z koncertem wystąpiła Miejska Orkiestra Dęta pod batutą Leszka Szymczukiewicza oraz grupa mażoretek z Gimnazjum Nr 1 w Sokółce.
Po oficjalnych uroczystościach Podhalańczycy przypomnieli historię formacji zbrojnych, których pamięć kultywują, mówili o Bitwie Niemeńskiej z 1920 roku i zaprezentowali elementy uzbrojenia, m.in. karabin przeciwpancerny "Ur". - Mój dziadek walczył w wojnie 1920 roku i brał udział w wyprawie na Kijów - powiedział nam jeden z członków Stowarzyszenia.
Po bitwie warszawskiej w sierpniu 1920 roku pokonana Armia Czerwona wycofała się na linię rzek Niemna, Szczary i Świsłoczy. Dowódcy Frontu Zachodniego Michaiłowi Tuchaczewskiemu udało się w ciągu trzech tygodni odtworzyć rozbite nad Wisłą dywizje i rozpocząć przygotowania do nowej ofensywy przeciwko - jak sądził - niezdolnym do dalszego boju wojskom polskim. Trzy sowieckie armie liczące ponad 73 tysiące żołnierzy i 220 dział miały uderzyć na Białystok i Brześć nad Bugiem po czym ruszyć na Lublin. Polacy uprzedzili atak i natarli z trzech stron.
Plan operacji nad Niemnem przewidywał atak w centrum frontu na Grodno i Wołkowysk oraz szybkie przejście grupy uderzeniowej przez terytorium Litwy na głębokie tyły Armii Czerwonej walczącej na linii Niemna. Ofensywę miały przeprowadzić: 2. Armia gen. Edwarda Rydza-Śmigłego i 4. Armia gen. Leonarda Skierskiego liczące 67 tysięcy żołnierzy w stanie bojowym i 432 działa.
Polski sukces był całkowity, a pobici sowieci niezdolni do dalszej walki.
Bitwa nad Niemnem przesądziła o losach wojny bolszewickiej 1919-1920. Bolszewicy musieli zrezygnować z podboju "białej" Polski - przypomina portal kresy.pl.
(is)
94. rocznica Bitwy Niemeńskiej:
Rocznica Bitwy Niemeńskiej w Sokółce: