Wczoraj w Sokółce uczczono pamięć ofiar pierwszej wywózki na Sybir w lutym 1940 roku. Minęło 81 lat od tamtych wydarzeń.
W uroczystościach brali udział m.in. starosta sokólski Piotr Rećko, prezes Związku Sybiraków Koło w Sokółce Krystyna Biziuk, członkowie Sokólskiego Pododdziału Kawalerii im. 10. Pułku Ułanów Litewskich, dziekan ks. Stanisław Gniedziejko, dyrektor wydziału promocji w Starostwie Powiatowym w Sokółce Zbigniew Dębko oraz mieszkańcy Sokółki.
- Jestem tu obecna ponieważ jestem żywym świadkiem wydarzeń sprzed 81 lat. Miałam wtedy sześć lat, Pan Bóg dał, że jeszcze dzisiaj żyję. Mam już 87 lat, ale nigdy nie zapomniałam tego, co przeżyłam tam - na Syberii – mówiła Krystyna Biziuk. - Mówimy dzisiaj, że mamy ostrą zimę, że prawdziwą… ale czymże ona jest w porównaniu z zimą w 1943 r. na Syberii, kiedy mróz sięgał -40 stopni? Ubrań nie mieliśmy, byle co się nosiło, to co udało się zrobić własnym sumptem. Zimą dzieci prawie nie wychodziły na powietrze. Siedziały w tych ziemiankach, bo tam było najcieplej. Ziemianki były wrośnięte w ziemię, wykopane w ziemi i mało co ponad nią wystawały, bo panowały straszne zamiecie, burze śnieżne. Po kilka dni nie wychodziło się w ogóle z ziemianek. Dopiero po ustaniu burzy odkopywało się wyjście. Kto pierwszy zdołał się wydostać, patrzył gdzie na śniegu widać pagórki, było wiadomo, że tam są ludzie. Nie dało się tego wszystkiego zapomnieć pomimo, że minęło 80 lat.
Podczas uroczystości głos zabrał również Krzysztof Promiński obecnie członek Sokólskiego Pododdziału Kawalerii im. 10. Pułku Ułanów Litewskich.
- Pamiętamy, bo pamięć jest najważniejsza. Nie możemy zapomnieć o tych, którzy 81 lat temu w czasie srogiej zimy, zostali wywiezieni hen daleko na nieludzką ziemię. Pierwsza deportacja była najtragiczniejszą z wywózek. Wśród wywiezionych była największa śmiertelność. W transportach było sporo dzieci. Pamiętajmy o tym, że została wywieziona inteligencja, która nie była przyzwyczajona do ciężkiej pracy, a trafiając na Syberię była zmuszona wykonywać bardzo ciężką pracę w skrajnie ciężkich warunkach. Dobra praca oznaczała chleb. Dzieci, które nie pracowały, nie dostawały wyżywienia. Rodzice musieli się starać, aby wykarmić również te dzieci. Ta tragiczna historia musi pozostać w nas długo, musimy ją przekazywać młodym pokoleniom, by pamiętali o tych, którzy mimo tego, że znaleźli się w tak trudnych warunkach, hen daleko od własnych domów, pamiętali o Polsce i za nią tęsknili. To przecież z Sokółki został wywieziony na Syberię sztandar Strzelca Sokólskiego. Ukrywany, szczęśliwie wrócił do nas. Takich historii jest bardzo dużo. Pamiętajmy szczególnie o tych, którzy teraz nie mają nawet własnego grobu. Spoczęli daleko, ich szczątki kryje ziemia w różnych rejonach Syberii, Kazachstanu i innych miejscach kaźni – tłumaczył.
Głos zabrał także Piotr Rećko.
- Naszym obowiązkiem jest pamiętać i składać hołd, naszym obowiązkiem jest przede wszystkim czcić tych, którzy byli poddani tym wszystkim represjom. Jest z nami pani Biziuk i pozostałe panie ze Związku Sybiraków, które brały udział w tych wydarzeniach, one lub ich rodziny. Są to żywe symbole historii. My w dzisiejszej Polsce mamy obowiązek pamiętać o naszych przodkach. Zostali wywiezieni, bo byli Polakami, walczyli o polskość, byli inteligencją - kwiatem tej Ziemi… - mówił.
Starosta podziękował wszystkim, którzy uczcili kolejną rocznice wydarzeń tragicznych dla wielu sokółczan.
Zebrani oddali hołd rodakom, którzy zginęli podczas swojej ostatniej podróży i w obozach sowieckich. Po modlitwie złożyli pod pomnikiem kwiaty i zapalili znicze - czytamy na stronie sokolka-powiat.pl.
opr. (or)
Zdjęcia - sokolka-powita.pl: