"Niemcy wkroczyli do Sokółki bez walki w niedzielę 29 czerwca 1941 roku. Ludzie odetchnęli z ulgą, albowiem znikł strach przed wywózką na Syberię. Pojawiła się nadzieja na spokojniejsze życie, ale czas szybko tę nadzieję rozwiał" - publikujemy kolejną część wspomnień mieszkańca Sokółki sprzed ponad 70 lat.
Rosjanie, uciekając w popłochu, zostawili w szpitalu przy ul. Białostockiej rannych i chorych żołnierzy, których Niemcy wymordowali w łóżkach. Ich zwłoki zostały pogrzebane na łące przy ul. Targowej.
Niemcy usunęli znad ul. Białostockiej czerwoną gwiazdę, a następnie kazali Żydom zburzyć stojący w parku pomnik Lenina. Przystąpiono do organizacji władz administracyjnych. Utworzono Kreiskomisariat Sokolka na czele, którego stał Kreiskommissar Seiler. Starostwo (landrat) mieściło się w dużej kamienicy przy ul. Grodzieńskiej, przemianowanej na Garten Strasse (ulica Ogrodowa). Obecnie w tym budynku na parterze jest sklep, a na piętrze znajduje się biuro PSS-u. Natomiast magistrat był w kamienicy Żyda Zelwiańskiego, przy Placu Kościuszki. Dziś w tym miejscu jest blok mieszkalny przy sklepie „Bliski”. Burmistrzem był Niemiec o nazwisku Neuman.
Kapłani zostali wysiedleni z murowanej plebanii, w której zlokalizowano Arbeitsamt, biuro pracy. Zadaniem jego było rekrutowanie ludzi do niewolniczej pracy w Niemczech. W murowanym budynku przy ul. Dąbrowskiej zaczęło urzędować gestapo i policja granatowa. Szefem gestapo w Sokółce latach 1941 - 1944 był Schroeder, szefem żandarmerii - A. Koster. Komendantem policji granatowej był sokólczanin, któremu bolszewicy wywieźli na Syberię żonę z trójką dzieci, a jego samego aresztowali i więzili w Grodnie. Wybuch wojny wyzwolił go z więzienia
We wrześniu 1941 roku Niemcy polecili młodzieży szkolnej i nauczycielom stawić się do szkoły. Wszyscy myśleli, że to będzie rozpoczęcie nauki. Tymczasem uczniom polecono iść w pole i zbierać kamienie lub sprzątać miasto. Tak było przez całą jesień. Była to nauka w niemieckim wydaniu.
Z czasem Niemcy zajęli się starszą młodzieżą powyżej 16 roku życia. Zaczęto tę młodzież rekrutować do przymusowych robót u bauerów lub w zakładach przemysłowych na terenie Rzeszy. Kto trafił do gospodarstwa rolnego na terenie Prus Wschodnich, to przeżył zawieruchę wojenną i po 1945 roku wrócił do domu. Natomiast ci, którzy zostali wywiezieni w głąb Niemiec, nie wszyscy wrócili. Dużo ludzi zginęło podczas dywanowych nalotów dokonywanych przez lotnictwo aliantów.
Niemcy wydali kategoryczny zakaz uboju świń, grożąc nawet karą śmierci. Trzeba było wykonać plan obowiązkowych dostaw żywca, aby móc ubiegać się o pozwolenie uboju sztuki na własne potrzeby. Nie dało się jednak żyć tylko na chlebie i ziemniakach. Jak sobie z tym radzono? Wprowadzano świnię do wnętrza szczelnego budynku, narzucano na głowę jakieś szmaty i dokonywano uboju. Kwik ubijanej świni nie wydostawał się na zewnątrz. Sierść osmalano lutlampą. Wieczorem mięso przenoszono do domu, szybko przerabiano, konserwowano i ukrywano. Powszechnym sposobem konserwowania mięsa było jego solenie w beczkach.
W budynkach gospodarczych przy ul. Białostockiej, stanowiących własność pana Kisiela uruchomiono punkt skupu żywca. Szefem tego punktu był Niemiec spod Ełku.
Późną jesienią 1941 roku Niemcy rozpoczęli prace związane z budową wodociągu miejskiego. Żydzi kuli zamarzniętą ziemię pod rury przy Placu Kościuszki i Kilińskiego. Mrozy były silne i ziemia przemarzła na dużą głębokość. Wybudowano też poza miastem studnię głębinową, która miała dostarczać wodę do sieci wodociągowej. Rozebrano kramy handlowe na Placu Kościuszki, które ciągnęły się na przedłużeniu ul. Białostockiej i ul. Grodzieńskiej. Tym sposobem został powiększony park miejski.
Rozebrano dzwonnicę przy cerkwi. Na części wschodniej Placu Kościuszki został zerwany bruk. Plac wyłożono betonowymi płytami, pochodzącymi z lotniska w Kraśnianach (do dziś leżą one pod asfaltem - przyp. red.).
W koszarach Niemcy urządzili szpital wojskowy. W celu zagwarantowania leczonym żołnierzom wypoczynku na łonie natury, przystąpili do budowy zalewu wodnego na pobliskich łąkach, wykorzystując do tego wody płynącej tam rzeki. W 1942 roku zalew został napełniony wodą.
Na placu w koszarach składowano drewniane baraki, przeznaczone dla wojsk walczących na wschodzie. Poszczególne elementy baraków przywożono na stację kolejową. Tu je rozładowywano i transportowano do koszar, gdzie segregowano i kompletowano w całość. Do tej roboty zapędzono mieszkańców Sokółki oraz Żydów.
Okupant wydał nakaz szczelnego zaciemniania okien. W nocy żadne światło nie mogło wydostać się na zewnątrz. W tym celu w sklepach były do nabycia specjalne rolety, sporządzone z grubego, czarnego kartonu, zwijane na drewnianym wałku. Ludzie tak przyzwyczaili się do zaciemniania okien, że jeszcze po wojnie przez długi czas stosowali zaciemnienie.
(mab)