Jestem załamana, zdruzgotana. Wszystko już ustalone i nic nie jest do ruszenia. Wciąż nie wiadomo, jaka miałaby być wysokość rekompensat. Kwoty te zostaną policzone, gdy rolnikom wybije się świnie - mówi Bożena Jelska-Jaroś, prezes Podlaskiego Związku Hodowców Trzody Chlewnej w Białymstoku, radna powiatowa.
W miniony czwartek w siedzibie Ministerstwa Rolnictwa w Warszawie odbyło się kolejne posiedzenie grupy zadaniowej ds. łagodzenia skutków związanych z wystąpieniem ASF. Wzięła w nim udział delegacja z województwa podlaskiego, m.in. wicemarszałek Jerzy Leszczyński oraz Bożena Jelska-Jaroś.
- Pojechałam w nadziei na odroczenie wykonania na hodowcach trzody chlewnej naszego powiatu ostatecznego wyroku. Wróciłam zdruzgotana. Wyrok ten zapadł już ponad rok temu, kiedy znaleziono w powiecie sokólskim dzika chorego na afrykański pomór świń. Swoją obecnością na spotkaniu nie zaszczycił nas nawet minister rolnictwa, chociaż oficjalnie przewodzi pracom zespołu. Do pozostałych członków zespołu nie trafiły żadne argumenty przedstawione przeze mnie i pana marszałka Leszczyńskiego. Powiedziano nam, że nie ma możliwości przesunięcia terminu na składanie przez rolników wniosków o wygaszenie produkcji. Wysokość rekompensaty nie będzie znana prawdopodobnie aż do września, kiedy to Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa podsumuje liczbę zwierząt ze złożonych przez rolników wniosków. Nikt wcześniej się nie dowie, za ile wygasza produkcję. Pieniędzy w kwocie 15 tysięcy złotych na gospodarstwo, które będzie kontynuować produkcję - na zwrot poniesionych nakładów na bioasekurację - też jeszcze nie ma. To, kiedy je otrzymamy, zależy od Ministra Finansów. Populacja dzików w lasach spadła podobno o 30 procent, a zdjęcia szkód na uprawach w gminie Kuźnica, przedstawione przeze mnie na nikim nie zrobiły wrażenia. Nie udało mi się przekonać członków Zespołu, że głównym źródłem choroby ASF w Polsce są dziki, i wśród tych zwierząt powinna być zwalczana choroba, a nie wśród świń w naszych gospodarstwach. Program bioasekuracji, który miał ochronić gospodarstwa towarowe przed przeniesieniem wirusa do świń w rzeczywistości zamienił się w program likwidacji gospodarstw towarowych. Na razie tylko w części wschodniej naszego województwa, ale sprawa jest rozwojowa - mówi Bożena Jelska-Jaroś.
Do 29 maja rolnicy mają podjąć decyzję w sprawie wygaszania hodowli produkcji trzody chlewnej we swoich gospodarstwach. Od tego zależy, czy przysługować im będą rekompensaty. O sprawie tej pisaliśmy w tekście Wybijasz świnie, albo spełniasz ostre kryteria. Rolnicy mają czas tylko do 29 maja [PRZEPISY].
opr. (is)