Jest informacja, że pan sekretarz chce założyć związki zawodowe w Urzędzie Miejskim w Sokółce. Jak się one będą nazywać? Układ i Swoi Ludzie? Haki na Panią Burmistrz? A może Pan Starosta i Spółka? - grzmiał podczas dzisiejszej sesji radny Marek Awdziej. Okazuje się, że powołano już do życia komitet założycielski. Tymczasem jeszcze przed wyborami ówczesna kandydatka na burmistrza Ewa Kulikowska deklarowała, że nie widzi możliwości współpracy z sekretarzem gminy. Teraz jest on chroniony przepisami prawa.
Temat związków zawodowych w Urzędzie Miejskim wywołał radny Marek Awdziej. - Czy to jest jakaś farsa? - pytał.
O sprawę zapytaliśmy Zbigniewa Tochwina.
- 22 stycznia 2015 roku komitet założycielski utworzył Związek Zawodowy Pracowników Urzędu Miejskiego w Sokółce. Związek ma się zajmować sprawami związkowymi, czyli dbaniem o pracowników, o ich interes socjalny, czy związany z zatrudnieniem, czyli tym, czym normalnie zajmują się związki zawodowe. Grupa założycielska spełnia minimalną wymaganą liczbę, a więc powyżej dziesięciu osób. Natomiast ilu rzeczywiście pracowników przystąpi do związku - zobaczymy. Teraz trzeba będzie zgłosić powstanie związku zawodowego do Krajowego Rejestru Sądowego. Po zarejestrowaniu nabędzie on osobowości prawnej - wyjaśnił sekretarz gminy.
Grupę założycielską tworzą trzy osoby. Oprócz Zbigniewa Tochwina jest to Joanna Korzeniewska odpowiedzialna za obsługę Rady Miejskiej oraz Anna Otoka, sekretarka burmistrza Stanisława Małachwieja, obecnie pracująca w Urzędzie Miejskim jako kasjerka.
- Każdy ma prawo do założenia związków zawodowych w zakładzie pracy, jeżeli oczywiście pozwalają na to przepisy prawa. Ja jestem za związkami zawodowymi, ale konstruktywnymi, a nie takimi, które mają dezorganizować pracę - powiedziała nam Ewa Kulikowska, burmistrz Sokółki.
Przepisy przewidują, że przez sześć miesięcy nie można zwolnić z pracy członków komitetu założycielskiego. Później chronieni są wskazani członkowie zarządu zakładowej organizacji związkowej. Tymczasem Ewa Kulikowska deklarowała, że nie wyobraża sobie współpracy z sekretarzem gminy.
- I w trakcie kampanii wyborczej, i po wygranych wyborach stałam na tym samym stanowisku. Kilka dni po objęciu przeze mnie funkcji burmistrza rozmawiałam z panem sekretarzem. Zbigniew Tochwin powiedział mi co prawda, że chciałby pracować nadal w urzędzie, jednak ja stwierdziłam, że nie będę zmieniać zdania. Umówiliśmy się dżentelmeńsko, że nie będę go zwalniać, dopóki nie znajdzie sobie nowej pracy. Konkretna data nie padła, natomiast sugestia była taka, iż czekam do końca stycznia - powiedziała burmistrz Sokółki.
(is)