Moja ryba smaczna. W stawach jest tylko ił i żwir, a zasila je źródlana woda - mówi Andrzej Woronko ze Śniczan, który co piątek sprzedaje karpie i amury na ryneczku w Sokółce. Co trzeba zrobić, żeby ryba trafiła na stół? - zapytaliśmy.
Hodowla karpia trwa z reguły trzy lata. W pierwszym roku hoduje się wylęg, czyli małe, 2-centymetrowe rybki. Na jesieni urastają one do narybku. W następnym roku jest to już kroczek, czyli ryba, która ma 20-25 centymetrów. Dopiero po kolejnym roku można odławiać egzemplarze handlowe.
- Najwięcej pracy jest przy odłowie. Wydobycie ryb z jednego stawu to cały dzień pracy. Trzeba pilnować chociażby tego, żeby się ryba nie położyła i nie pokaleczyła - tłumaczy Andrzej Woronko.
Dodaje, że w swoim gospodarstwie ma sporo problemów z wydrami, które wyżerają mu ryby. - To bardzo sprytne stworzenia. Jeżeli dostaną się do stawu, to najpierw jedzą ryby, które znają, czyli karpie. Dopiero później zabierają się do sprowadzanych z Azji amurów i tołpyg - opowiada Andrzej Woronko. - No, ale nie tylko wydry robią szkody. W pobliżu gniazdują rybołowy, jest jastrząb, a nawet koty przychodzą tu zapolować - dodaje.
Dlatego, by uchronić cenne karpie, trzyma się je w zimochowie, budynku, gdzie jest dopływ świeżej wody, ale gdzie wydra nie wejdzie.
- Ten rok nie był za dobry, bowiem przyrosty ryb ze względu na deszczową aurę nie były za duże. Teraz kilogram karpia kosztuje 14 złotych - mówi Andrzej Woronko. I zachwala swoje ryby: - Moje gospodarstwo jest półekologiczne, woda czysta, a wiadomo, że ryba wchłania wszystko z wody.
Pytany o ulubiony przepis, odpowiada, że najbardziej smakuje mu karp pieczony z ziemniakami. - Bierze się rybę do 1 kilograma, kroi w dzwonka. Obiera się i kroi ziemniaki, a jednocześnie przygotowuje się cebulę smażoną z przecierem pomidorowym i przyprawami. Rybę piecze się z ziemniakami, a na 20 minut przed wyjęciem z piekarnika, trzeba ją zalać zasmażką. Świetny jest też lin w śmietanie z pieczarkami - uśmiecha się hodowca karpi ze Śniczan.
(is)
Stawy i ryby ze Śniczan. Zdjęcia:
Zimochów w Śniczanach. Wideo: