Kolejka tirów przed przejściem drogowym w Kuźnicy ciągnie się przez pięć kilometrów. To o połowę krócej niż wczoraj.
- Ile będziemy tu stali? Dobę - mówią białoruscy kierowcy tirów, którzy czekają w ogonku. Stoją na poboczu, humor im dopisuje ("no bo czym się martwić, jak to i tak nic nie da"). Wyciągają papierosy, zaciągają się głęboko dymem. - U nas teraz przez Bobrowniki "nielzja", bo za to mandaty wysokie dają. Wszystko przez roztopy. Zabronili ciężkim tirom tam jechać. A tutaj czegoś takiego nie było, chyba że w weekendy - mówią. O wczorajszym proteście kierowców słyszeli w radio, ale czy to coś da?
- Tutaj by pomogło, jakby przyjechał ktoś ważny z Białegostoku i zobaczył. A tak... - macha ręką jeden z nich. Narzekają na brak sanitariatów. - Kierowca to taki pieski zawód: śpi w budzie, sika na koło - śmieje się jeden z nich.
Dziś po południu Polskie Radio Białystok podało, że kierowcy przed przejściem w Kuźnicy muszą czekać 19 godzin. To znaczny postęp w porównaniu do tego, co działo się wczoraj. W trakcie protestu kierowców kolejka ciężarówek kończyła się w Zadworzanach. W ciągu minionej doby celnicy odprawili w obie strony 459 tirów.
20 marca władze Białorusi wprowadziły ograniczenia we wjeździe najcięższych ciężarówek przez przejście w Bobrownikach. To spowodowało, że więcej chętnych chce przekroczyć granicę w Kuźnicy. Wszystko spowodowane jest obawą o zniszczenia dróg przez pojazdy podczas wiosennych roztopów. Zakaz obowiązuje do 20 kwietnia.
(is)
Kolejka tirów przed Kuźnicą. Zdjęcia: