Sąd nie miał wątpliwości, że oskarżony był winny. Przedstawiono dowody na to, że oskarżony Małachwiej przekroczył swoje uprawnienia i wykorzystał swoją pozycję służbową - mówił sędzia Wojciech Januszkiewicz, uzasadniając wyrok w sprawie burmistrza Sokółki. - Nie zawsze zwykła ludzka pomoc mieści się w granicach prawa - powiedział po wyjściu z sali sądowej Stanisław Małachwiej. Burmistrz Sokółki został skazany na 10 tys. zł grzywny oraz pokrycie kosztów procesu - 1090 zł. Krzysztofa J., szefa Straży Miejskiej w Sokółce uniewinniono.
- Dowody w sprawie były obiektywne, rozmowy - zarejestrowane. Sąd uznał za błędny sposób rozumowanie obrony, w jego przekonaniu zdarzenia nie miały charakteru prywatnego. W ocenie sądu oskarżony Małachwiej był i działał jako burmistrz Sokółki i przełożony oskarżonego J. - stwierdził sędzia Wojciech Januszkiewicz. - Sama treść rozmów odtworzonych podczas jednej z rozpraw wskazuje, że oskarżony Małachwiej daje wyraźnie do zrozumienia, jakiego efektu oczekuje. Działał więc on po to, aby Agnieszka S. nie poniosła odpowiedzialności mandatowej. Niemożliwym jest inna interpretacja słów oskarżonego. Same zresztą rozmowy to już przekroczenie uprawnień służbowych. Nie we wszystkim burmistrz Sokółki może pomagać innym ludziom. W tej sprawie jego zachowanie było niedopuszczalne, sprzeczne z prawem. Powinien on po prostu odmówić.
Prokurator domagał się wobec burmistrza kary 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, 2 tys. zł grzywny i pokrycia kosztów postępowania. Sąd zadecydował inaczej, zasądzając 100 stawek po 100 zł, w sumie 10 tys. zł oraz pokrycie kosztów procesu. - Zadecydowała tu dotychczasowa niekaralność oskarżonego oraz przekroczenie uprawnień w sprawie błahej. Stopień winy nie był wysoki, zadecydowano więc o nadzwyczajnym złagodzeniu kary - wyjaśnił sędzia. - Tak ustalona kara wskaże oskarżonemu Małachwiejowi, że takich czynności nie może przejawiać.
Natomiast szef Straży Miejskiej w Sokółce został uniewinniony. Krzysztof J. przyjął ten wyrok z wyraźną ulgą. - Oskarżyciel publiczny nie był w stanie udowodnić, że oskarżony J. zachowywał sie tak, aby przekroczyć swoje uprawnienia. bez interwencji Małachwieja - bezprawnej zresztą - postępowanie wobec Agnieszki S. zakończyłoby się pouczeniem. Oskarżony J. mógł rozpoznać sprawę Agnieszki S., stwierdził on jej winę i udzielił pouczenia. Wszelkie czynności były więc prawne - dodał sędzia Wojciech Januszkiewicz.
- Nie zawsze zwykła ludzka pomoc mieści się w granicach prawa. Uważam, że nie przekroczyłem swoich uprawnień. To jest moje zdanie, postąpiłem słusznie. Zapewne użyłbym tylko innych słów - mówił po wyjściu z sali sądowej burmistrz Sokółki. Zapytany o to, czy będzie składał odwołanie, odparł: - Poproszę o pisemne uzasadnienie decyzji i zastanowię się. bardzo głęboko zastanowię się, czy się odwoływać.
Burmistrz został skazany za przestępstwo umyślne. Jaki scenariusz czeka nas teraz? Stanisław Małachwiej zapowiadał wcześniej, że w przypadku przegranej będzie składał odwołanie do sądu wyższej instancji. Jeżeli jednak i tam zapadłby wyrok skazujący, mandat burmistrza musiałby zostać wygaszony przez Radę Miejską. Gdyby radni tego nie zrobili, wojewoda może wydać stosowne zarządzenie. Także wojewoda powołuje komisarza, który kieruje gminą do czasu wyboru nowego włodarza. Nowych wyborów nie ogłasza się natomiast, gdy do zakończenia kadencji pozostało pół roku.
Nie jest też wykluczone, że prokurator odwoływać się będzie od części wyroku dotyczącej szefa Straży Miejskiej w Sokółce.
Przypomnijmy, w maju 2010 roku Agnieszka S. zaparkowała auto w uliczce przed kinem w Sokółce. Gdy wróciła do samochodu, znalazła za wycieraczką wezwanie do stawienia się w biurze Straży Miejskiej - za niewłaściwe parkowanie. Kobieta zadzwoniła do burmistrza Sokółki, ten zaś - do szefa strażników. Zdaniem oskarżyciela, Stanisław Małachwiej miał nakazać zakończenie sprawy pouczeniem, a nie mandatem i tym samym przekroczyć swoje uprawnienia.
Mandat, jaki miałaby zapłacić Agnieszka S. za niewłaściwe parkowanie wyniósłby 100 zł.
(is)
Sąd ogłasza wyrok. Wideo:
Wypowiedź burmistrza Sokółki po wyjściu z sali sądowej: