Grająca w "okręgówce" Pomorzanka Sejny pokonała dziś trzecioligowego Dęba Dąbrowa Białostocka. - Przegraliśmy mecz, choć powinniśmy go wygrać nawet w dziewięciu przeciw jedenastu. To szkoła pokory dla chłopaków - mówi Mieczysław Sołowiej, prezes dąbrowskiego klubu.
Dziś rozgrywano 1/8 finału regionalnych rozgrywek Pucharu Polski. Do zespołów z niższych klas rozgrywkowych dołączały drużyny z III ligi, wśród nich Dąb Dąbrowa Białostocka. Jednak mecz z Pomorzanką Sejny okazał się zimnym prysznicem, choć w ostatnich ligowych meczach gospodarze ponosili raczej porażki (m.in. z Orlętami Czyżew, Polonią Raczki, Sudovią Szudziałowo czy Ruchem Wysokie Mazowieckie).
- Od 15. minuty spotkania graliśmy w dziesiątkę, bowiem drugą żółtą kartkę ujrzał Michał Łabieniec. Cóż, trener namieszał trochę w składzie, a niektórzy piłkarze dowiedzieli się, w której lidze jest tak naprawdę ich miejsce. Strzeliliśmy bramkę i myśleliśmy, że kolejne będą wpadały już same - mówi Mieczysław Sołowiej.
Gospodarze zagrali jednak ambitnie i szybko wyszli na prowadzenie. W pewnym momencie zrobiło się już 4:1 i Dąb musiał zacząć "gonić wynik". - Udało nam się doprowadzić do rezultatu 4:3. To szkoła pokory dla chłopaków, ale to nam otworzyło oczy na pewne sprawy. Niektórych zawodników po prostu nie będzie w naszym składzie na wiosnę - dodaje prezes Dębu. Zapytany o konkrety, nie chce jednak podawać nazwisk.
- Daliśmy się ograć przeciętnej drużynie, ale może pozwoli nam to dobrze zaprezentować się podczas najbliższego ligowego pojedynku w Ełku - dodaje Mieczysław Sołowiej.
2 listopada o 13 rozpocznie się wyjazdowe spotkanie LKS-u z liderem III ligi, Płomieniem Ełk.
Dąb w ostatnich dwóch latach dwukrotnie walczył w finale regionalnych rozgrywek Pucharu Polski, za każdym razem przegrywając z ŁKS-em 1926 Łomża. Dziś drużyna ta awansowała do kolejnej rundy rozgrywek, pokonując 0:4 na wyjeździe Spartę 1951 Szepietowo.
(is)