Dąb Dąbrowa Białostocka zakończył rozgrywki w rundzie jesiennej dopiero na 14. miejscu w tabeli IV ligi.
Działacze Dębu musieli sporo się napracować, by móc przystąpić do rozgrywek w tym sezonie. Nad klubem wisiało widmo wycofania się z IV ligi, wszystko przez niewystarczający budżet i braki w kadrze. W niemal ostatniej chwili znalazł się trener i chętni zawodnicy do gry w dąbrowskim klubie. Skład zasili piłkarze z Suwałk, a drużynę objął Kamil Lauryn, były szkoleniowiec Wigier II Suwałki.
Zakończoną właśnie rundę jesienną (ostatni mecz z Sokołem został przełożony na wiosnę) Dąb kończy na 14. miejscu w tabeli przed Cresovią Siemiatycze i MOSP-em Białystok. Zespół wygrał jedynie dwa spotkania, trzy zremisował i dziewięć przegrał.
- Rozpoczęliśmy sezon właściwie bez żadnego przygotowania. „Sukcesem było to, że w ogóle udało nam się przystąpić do rozgrywek”, dlatego trudno jest podsumować ten etap - mówi Mieczysław Sołowiej, prezes Dębu. - Kadra liczyła około 15 zawodników, podziwiam chłopaków - niektórzy przecież przyjeżdżali z Suwałk. Widać, że chce im się po prostu grać w piłkę. Były mecze słabe i te naprawdę bardzo ciekawe, które przegrywaliśmy jedną bramką, w wielu z nich zespół mi się podobał, chociażby w spotkaniu z Jagiellonią II Białystok, gdzie mieliśmy 100-procentowe sytuacje. To jednak najsłabszy sezon Dębu od 12 lat, a na to złożyło się wiele czynników, między innymi pieniądze.
Przed Dębem druga część sezonu. Umowa z trenerem była taka, że poprowadzi on zespół za darmo do końca tego roku. Skład zasiliło ośmiu zawodników Wigry II Suwałki. Co dalej?
- Nie prowadziliśmy na razie żadnych rozmów z trenerem, choć wiem, że chciałby dalej prowadzić naszą drużynę. Wszystko zależy od tego, jaki będziemy mieli budżet. Gdy zostanie on uchwalony w mieście, wówczas zwołamy zarząd, zaprosimy burmistrza i zastanowimy się, czy ten wózek dalej ciągnąć, czy zakończyć to. Nie takie „firmy" jak Dąb padały. Jeżeli będziemy mieli pieniądze na działalność, to będziemy grać, jeżeli nie, to po prostu podejmiemy decyzję o wycofaniu seniorskiej drużyny z rozgrywek. Skupimy się wówczas na trzech drużynach młodzieżowych. Sądzę, że zrobiłem dużą markę z Dębu. Przez moją 12-letnią kadencję drużyna stanęła na nogi. Wprowadziliśmy ją do okręgówki, później do IV ligi, sześć lat graliśmy w III lidze, byliśmy czołowym zespołem, a nie drużyną do bicia. Niestety, finansowe są ponad to - mówi Mieczysław Sołowiej.
(mby)