Szczypiorniak Dąbrowa Białostocka podejmował dziś na własnej hali drużynę AZS AWF Warszawa. Był to emocjonujący i trzymający do końca w napięciu mecz.
Na początku dąbrowscy zawodnicy odskoczyli rywalowi na kilka bramek, lecz połowa meczu zakończyła się już wynikiem tylko14:13 dla Szczypiorniaka. W drugiej połowie Dąbrowa traciła kolejne gole. Kryzys nastąpił w 25. minucie, gdy na tablicy widniał wynik 27:27. Ostatnie kilkanaście minut było bardzo emocjonujące. Szczypiornistom przy dopingu publiczności udało się odskoczyć rywalom i spotkanie zakończyło się korzystnym dla nich wynikiem 31:28.
- Dzisiejsze niedzielne spotkanie nie było dla nas sprzyjające, to było takie „piknikowe granie”- tłumaczy Mirosław Tokajuk, jeden z trenerów Szczypiorniaka. – Nasza drużyna odpuszczała w obronie, trochę to się zmieniło w drugiej połowie. Mecz się odbył, nasze drużyny walczą o inne cele. My wchodzimy praktycznie już do grupy mistrzowskiej. Chcieliśmy pewne warianty przećwiczyć, więc czasami wychodziło to chaotycznie. Ale wiemy nad czym mamy pracować. Musimy wyeliminować błędy, które dziś popełnialiśmy, gdy trafimy do grupy mistrzowskiej. Następny mecz gramy za dwa tygodnie, więc mamy czas na treningi i przygotowanie się.
- Uważam, że dzisiejszy mecz był bardzo trudny – mówi Mateusz Łabieniec, jeden z zawodników Szczypiorniaka. – Mimo, że w Warszawie udało nam się wygrać z naszym rywalem pięcioma, czy sześcioma bramkami, dziś nie było łatwo. Wiemy, że spotkania z Warszawą zawszę są ciężkie i pełne walki. Myślę, że zagraliśmy dziś przeciętnie. Na początku fajnie weszliśmy w grę i odskoczyliśmy rywalowi. Później coś się zacięło i zawodnicy z AWF nas doszli. Na końcu była niepotrzebna nerwówka z naszej strony. Moim zdaniem dzisiejsza sytuacja wynikała z rozluźnienia zawodników. Wyszliśmy na sześć – siedem bramek i każdy już chciał grać pod siebie, a nie pod zespół. Gdybyśmy grali bardziej zespołowo, to sytuacja wyglądałaby inaczej.
(hr, or)
Niedzielny mecz Szczypiorniaka: