Zawodnicy KS Szczypiorniak Dąbrowa Białostocka podejmowali dziś na własnej hali zespół Pabiks Pabianice. Od pierwszych minut mecz nie układał się gospodarzom, zawodnicy nie mogli odnaleźć się na boisku, brakowało im skuteczności. Nie pomógł im nawet doping publiczności.
Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2:9 dla rywali dąbrowskich szczypiornistów, druga była zdecydowanie lepsza, ale gospodarze nie zdołali już odrobić strat i przegrali te spotkanie 19:28.
Rozczarowania nie krył trener drużyny Mirosław Tokajuk.
- Po dłuższej przerwie gościliśmy dzisiaj zespół z Pabianic – powiedział nam szkoleniowiec po meczu. – Ostatnio mieliśmy trzy bardzo długie wyjazdy zakończone niepowodzeniem. Postanowiliśmy sobie odbić te niepowodzenia na naszym parkiecie i wygrać to spotkanie, jednak nam się nie udało. Zagraliśmy dziś jedno z gorszych spotkań, nic nam nie wychodziło w ataku, czego efektem były tylko dwie bramki w pierwszej połowie. Nie pamiętam, abyśmy tylko dwie bramki rzucili w jednej połowie. To była tragiczna połowa, byliśmy bezradni i zagubieni, jakbyśmy pierwszy raz grali z takim rywalem. Nie wiem, co się stało. Takich meczów nie chce się oglądać, a co dopiero grać na takim poziomie. Musimy wszystko przeanalizować i wyciągnąć wnioski. Wszystkie atuty, które mamy po swojej stronie grając u siebie dziś nam rywale wydarli. Nie szło nam ani w ataku, ani w obronie. Nie można obok tego meczu przejść spokojnie. Spotkania, które graliśmy na wyjazdach z trudnymi przeciwnikami były wyrównane. Każdy pojedynek kończył się przegraną, ale dopiero w końcówce meczu, a tak rywalizowaliśmy jak równy z równym. A dziś od pierwszej minuty byliśmy dosłownie zdemolowani przez rywala. Przed nami jeszcze dwa mecze. Za tydzień jedziemy do Łodzi i będziemy walczyć o wygraną - dodał Mirosław Tokajuk.
Halina Raducha