Szczypiorniak Dąbrowa Białostocka podejmował dziś przed własną publicznością Bestiosa Białystok. Było to spotkanie w ramach finału Pucharu Polski piłki ręcznej mężczyzn na szczeblu wojewódzkim.
Był to kolejny dynamiczny i pełny zaskakujących zwrotów akcji mecz w wykonaniu dąbrowskich zawodników. Choć początek spotkania okazał się niefortunny dla gospodarzy, bo w ciągu sześciu minut Szczypiorniak stracił pięć bramek, to zespół z Dąbrowy szybko nadrobił straty i wyszedł na prowadzenie. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 31:28.
- Na początku mecz nam nie ułożył się tak jak chcieliśmy. Byliśmy zaspani i popełnialiśmy bardzo dużo prostych błędów w obronie. Dopiero po 15 minutach uzyskaliśmy swoje tempo gry, doszliśmy rywala i wygraliśmy pierwszą połowę jedna bramką. Druga połowa meczu już była pod kontrolą naszych zawodników. Początek był bardzo chaotyczny, nie powinniśmy popełniać takich błędów - tłumaczy Mirosław Tokajuk, jeden z trenerów Szczypiorniaka. - Mamy mecze ligowe, które są dla nas bardzo ważne, więc takich błędów jak dziś nie możemy popełniać w przyszłości. Będzie to nauczka dla nas, ponieważ z lepszym zespołem tej straty być może nie dałoby się odrobić. Tutaj jednak pokazaliśmy się z dobrej strony, wyszliśmy z tarapatów i zasłużenie wygraliśmy.
W sobotę dąbrowscy zawodnicy grają mecz z Warszawianką.
- Mamy trzy dni na przygotowanie do bardzo ważnego meczu kończącego pierwszą rundę – dodaje Mirosław Tokajuk. - Chcemy zdobyć trzy punkty i spokojnie przystąpić do następnej rundy rewanżowej. Chcemy o te punkty zawalczyć na własnym parkiecie. To one mogą zaważyć później, czy będziemy w pierwszej czwórce czy będziemy walczyć o utrzymanie.
Halina Raducha