KS Szczypiorniak podejmował wczoraj wieczorem na własnym boisku drużynę Bestiosa Białystok. Mecz od samego początku był dynamiczny i bardzo wyrównany. W drugiej połowie gospodarze wyszli na prowadzenie, ale po kilku utraconych bramkach zremisowali z przeciwnikiem 26:26. Dopiero seria rzutów karnych zdecydowała o zwycięstwie dąbrowskiej drużyny. Ostateczny wynik to 29:27 dla Szczypiorniaka.
- Graliśmy dziś pierwszy mecz u siebie w tej rundzie, bardzo emocjonujący i zakończony happy endem po rzutach karnych – mówi Mirosław Tokajuk, jeden z trenerów Szczypiorniaka. - Jestem trochę zły na zawodników, ponieważ straciliśmy jeden punkt. Nastawialiśmy się na wygranie tego meczu w regularnym czasie gry, ale to nam nie wyszło. Chwała chłopakom, że podnieśli się po tym, iż nie wygraliśmy w regularnym czasie i że zwyciężyliśmy po rzutach karnych. Popełniliśmy jednak w tym meczu dużo błędów własnych i raziliśmy straszną nieskutecznością. Musimy nad tym popracować, mamy trochę czasu przed następnym meczem. Myślę, że do następnego spotkania podejdziemy na spokojnie. Gramy na wyjeździe z zespołem z Ostrołęki.
W zespole Szczypiorniaka pojawili się nowi gracze.
- Doszedł do nas Mateusz Jurgilewicz - kontynuuje trener. - Niestety, dziś nie mógł zagrać, bardzo go nam brakowało. Myślę, że będzie czołową postacią w naszym zespole. Zagrał także Michał Dziemiach, kolejna nowa osoba. Myślę, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej, zgrywamy się i zespół powinien zagrać o dużo lepiej niż w tym spotkaniu.
Halina Raducha
Szczypiorniak Dąbrowa Białostocka - Bestios Białystok