Po kolejnej porażce Dąb Dąbrowa Białostocka spadł na piąte miejsce w tabeli IV ligi. Wyprzedził go dzisiejszy rywal - zespół KS Wasilków.
- Niefortunnie szybko straciliśmy bramkę. Uczulałem piłkarzy jeszcze w szatni, mówiąc im jak zespół z Wasilkowa rozgrywa swoje akcje, na co trzeba zwrócić uwagę. Niestety, nie zareagowaliśmy odpowiednio, mimo moich uwag. Mieliśmy w tym meczu swoje sytuacje. Być może powinien być rzut karny na naszą korzyść, kilka okazji, w których spokojnie powinniśmy zdobyć bramkę. W drugiej połowie Michał Łabieniec miał też doskonałą sytuację. Wasilków grał zaś konsekwentnie, miał swój plan na ten mecz. Nie udało nam się wyrównać przy wyniku 0:1. Później był stały fragment gry ze strony Wasilkowa udokumentowany bramką. Było to bardzo ładne dośrodkowanie i strzał głową, praktycznie nie do obrony dla bramkarza. Tymczasem przy wyniku 0:2 to my strzeliliśmy bramkę. Była chyba 85. minuta. Ruszyliśmy do przodu z myślą, że możemy jeszcze odwrócić losy tego spotkania. Zostaliśmy jednak skarceni. Zespół z Wasilkowa wyprowadził groźny kontratak i zakończył spotkanie wynikiem 1:3. Cóż, próbujemy dalej, gramy konsekwentnie to, co graliśmy do tej pory. Niestety, brakuje nam jakości w ataku. Maciej Orpik wypadł nam z gry do końca sezonu. To nasza największa bolączka - mówi Robert Speichler, trener Dębu Dąbrowa Białostocka.
Dąb ma na koncie 40 punktów. Kolejny mecz gra na wyjeździe z KS Michałowo. Do końca sezonu pozostało jeszcze sześć kolejek.
(is)