Maciej Miszkiń zapewnia, że do boksu już nie wróci. Jak mówi, powodem zakończenia kariery nie są jednak problemy ze zdrowiem. - Jest forma, jest gaz, prezentuję się nie dużo gorzej niż w momencie, kiedy trenowałem wyczynowo. Natomiast abstrahując od szczegółów, boks bardzo koliduje z moim celem życiowym - stwierdza Maciej Miszkiń w materiale przygotowanym przez redakcję To Jest Boks.
Pięściarz z Sokółki na początku marca dość niespodziewanie zdecydował się zakończyć zawodową karierę. Miał on wystąpić na planowanej na 16 kwietnia gali w Sokółce. Możliwe, że pojawi się tutaj jedynie w roli komentatora (czytaj tekst: Maciej Miszkiń zawiesił rękawice na kołku).
Absolutnie nie planowałem tego, że zakończę karierę, jeszcze niedawno na gali w Legionowie planowałem pojedynki z Andrzejem Sołdrą, miałem wystąpić w swojej rodzinnej Sokółce na gali Andrzeja Gmitruka. Po prostu pojawiły się okoliczności, które uświadomiły mi, że muszę natychmiast zrezygnować z boksu
- mówi w rozmowie z To Jest Boks Maciej Miszkiń.
Jak dodaje, przyczynę zakończenia kariery przedstawił jedynie najbliższym, w tym trenerom i promotorom. - Chciałbym tylko uspokoić, ze zdrowiem wszystko w porządku - mówi Miszkiń.
„Handsome” w zawodowym ringu stoczył 22 pojedynki - 19 z nich wygrał, 3 przegrał.
W tej chwili pięściarz z Sokółki chce zająć się bokserskim treningiem personalnym. Dalej zapewne będzie prowadził biznes, ma kilka sklepów z odzieżą. Czasami można go też usłyszeć jako komentatora walk bokserskich.
(mby)
Maciej Miszkiń - Boks koliduje z moim celem życiowym: