W ciągu weekendu Straż Graniczna zarejestrowała ponad 1300 prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. W październiku takich prób było ponad 13 tysięcy, od początku roku – 25 tysięcy - poinformowano dziś na konferencji Straży Granicznej.
Aktualnie województwie podlaskim funkcjonariuszy Straży Granicznej wspiera ponad 5,5 tysięcy żołnierzy. Są to wojskowi z 16 Dywizji Zmechanizowanej, a także z jednostek przydzielonych z innych rodzajów sił zbrojnych.
- W ramach wykonywanych zadań na granicy znajduje się 818 posterunków ochronnych. Ponadto żołnierze funkcjonują w oparciu o hescobastiony. Są to posterunki obserwacyjne, gdzie żołnierze mogą schronić się w wypadku złych warunków atmosferycznych. Tych hescobastionów znajduje się na granicy 340. Oprócz wspólnych patroli pieszych i mobilnych, które wykonują żołnierze z jednostek 16 Dywizji Zmechanizowanej, trwa również rozbudowa zapory inżynieryjnej na granicy. Na chwilę obecną zbudowanych jest ponad 139 kilometrów płotu pionowego oraz ponad 163 km zapory poziomej, jak również budowana jest siatka leśna, która ma bronić zwierzęta. W ostatnim czasie spotykamy się z nasileniem działań ze strony pograniczników oraz żołnierzy białoruskich, którzy sterują migrantami próbującymi forsować granicę polsko-białoruską. Próby są niwelowane przez żołnierzy i funkcjonariuszy – mówił na konferencji rzecznik prasowy 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej mjr Marek Nabzdyjak.
Jak poinformował na Twitterze Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej, ponownie zwiększono liczbę żołnierzy, którzy będą wspierać Straż Graniczną. Teraz na granicy działać będzie około 10 tysięcy wojskowych - z 12, 16 i 18 Dywizji Zmechanizowanej.
Zwiększamy liczbę żołnierzy pomagających Straży Granicznej o 2,5 tys. Już niebawem nad szczelnością granicy będzie czuwać około 10 tys. wojskowych z 12, 16 i 18 dywizji. WOT cały czas prowadzi operację #SilneWsparcie i pomaga mieszkańcom strefy przygranicznej. https://t.co/loppR2CAh8
— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) October 25, 2021
Rzecznik SG ppor. Anna Michalska podała szczegóły dotyczące zdarzeń, do których doszło w miniony weekend. Migranci próbowali szturmować granicę.
- Rozpoznaliśmy osoby z koczowiska po stronie białoruskiej, które jest na wysokości miejscowości Usnarz Górny. Pierwsze zdarzenie odnotowaliśmy w sobotę około godziny 22. Tam grupa 70 osób próbowała wedrzeć się do Polski. Osoby rzucały kamieniami, gałęziami. Były agresywne. Kolejne zdarzenie zaczęło się wczoraj około godziny 17 i trwało do późnych godzin wieczornych. Wczoraj w wyniku zdarzeń dwóch żołnierzy Wojska Polskiego trafiło do szpitala. Jeden z nich został uderzony przez cudzoziemców w twarz kamieniem, drugi gałęzią. Tym osobom nie zagraża żadne niebezpieczeństwo. Wojskowi opuścili już szpital. W wyniku wczorajszych działań również funkcjonariusze Straży Granicznej doznali drobnych obrażeń. W obu przypadkach cudzoziemcy nie przekroczyli linii granicy, tym próbom udało nam się zapobiec – mówiła ppor. Anna Michalska. - Jeżeli osoby gromadzą się w jednym miejscu, to koncentrujemy tam siły i środki. Przy wczorajszym zdarzeniu działało około 80 żołnierzy i funkcjonariuszy przy linii granicy. Po prostu stoimy i ich nie dopuszczamy. Dodatkowo, na naszym zapleczu działają policjanci, w razie gdyby komuś się udało przedostać. Wczoraj użyto również środków przymusu bezpośredniego, czyli gazu – poinformowała rzecznik.
Przy poprzednich sytuacjach związanych z forsowaniem granicy część cudzoziemców przeszło na stronę Polską. Wtedy w obozie w okolicy Usnarza Górnego zostało 12-13 cudzoziemców. Jak mówiła rzecznik, osoby forsujące granicę są zachęcani i namawiani do działań przez funkcjonariuszy białoruskich służb. Nie są oni w mundurach, a w ubraniach cywilnych. Ponadto, białoruscy funkcjonariusze sami przecinają zabezpieczenia za pomocą specjalnych nożyc.
Miejsce, w którym było koczowisko w Usnarzu opustoszało. Pozostały tylko namioty. Całość jest strzeżona przez służby białoruskie.
Od soboty 23.10 w koczowisku po stronie białoruskiej (na wys. m. Usnarz Górny) nie ma już żadnych osób, pozostały namioty.
— Straż Graniczna (@Straz_Graniczna) October 25, 2021
Miejsca pilnują służby białoruskie🇧🇾#zgranicy pic.twitter.com/QjOrEhgSZx
Rzecznik podała też informację o tym, iż funkcjonariusze Straży Granicznej byli nagabywani przez jedną ze stacji.
- Są wysyłane do nich SMS-y, także do ich bliskich. Przyglądamy się tym sytuacjom pod kątem nagabywania funkcjonariuszy Straży Granicznej oraz ich rodzin – mówiła rzeczniczka.
Przedwczoraj dziennikarz TVN 24 Piotr Czaban zaapelował do strażników granicznych o kontakt.
Ludzie z SG:
— Piotr Czaban (@CzabanPiotr) October 23, 2021
- Nie boję się śmierci. Boję się zabijać.
- Niektórzy łamią się. Ale ja mam dwa lata do emerytury. Poradzę.
- Jestem na emeryturze. Kiedyś wypychałem. Teraz żałuję.
Jeżeli jesteś z SG i chcesz porozmawiać, gwarantuję pełną anonimowość.
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Dziennikarze zadali pytanie o to, czy proceder nielegalnego przekraczania granicy przeniesie się z granicy polsko-białoruskiej na tereny leżące przy Ukrainie.
- Jeżeli chodzi o sytuację z Ukrainą, to o tyle jesteśmy spokojni, że bardzo dobrze układa nam się współpraca ze stroną ukraińską. Obie służby chronią granicy i nie dopuszczamy do jej naruszenia – zapewniła ppor. Anna Michalska.
(or)