Cztery osoby zasiądą na ławie oskarżonych w sprawie zabójstwa 55-latka z Czeremchy. Sprawcy ukryli zwłoki ofiary w lesie koło Szudziałowa. Natknął się na nie przypadkowy spacerowicz. Oprawcom - synowi i jego kolegom - grozi dożywocie.
Na początku kwietnia 2015 roku policjanci z Sokółki zostali powiadomieni przez przypadkowego spacerowicza o zwłokach ludzkich, które znajdowały się w rozgrzebanym przez zwierzęta dole w lesie koło Szudziałowa. Policyjne oględziny miejsca zdarzenia wykazały, że odnalezione w dole szczątki mężczyzny w średnim wieku spoczywały tam od co najmniej kilku miesięcy. Okoliczności wskazywały, że najprawdopodobniej była to ofiara zabójstwa o niezidentyfikowanej tożsamości i pochodzeniu (czytaj tekst: Leśne zwierzęta odkopały ofiarę zabójstwa w lesie pod Szudziałowem).
Oskarżonymi w tej sprawie są: 27-letni syn ofiary, a także krewny (23-latek) i jego 47-letni ojciec. To oni brali udział w zabójstwie. Z kolei innego mężczyznę prokurator oskarżył o utrudnianie śledztwa - podał portal poranny.pl.
Sprawca nie stronił od alkoholu i często wszczynał domowe awantury. 55-latek miał za sobą również przeszłość kryminalną. W 2013 roku usłyszał wyrok w zawieszeniu, jednak kurator wnioskował o umieszczenie go w zakładzie karnym, gdyż ten w dalszym ciągu groził rodzinie i pił. Na wolność wyszedł w czerwcu 2014 roku.
Do zabójstwa doszło, kiedy pijany mężczyzna wywołał kolejną awanturę. Oskarżeni wynieśli go z domu, a syn pobił ojca. Później sprawcy założyli na głowę Mikołaja S. reklamówkę, i zakleili taśmą. Ciało ukryli pod mostem w jednej z miejscowości koło Białegostoku. Ostatecznie po kilku dniach wywieźli zwłoki do lasu pod Szudziałowem.
Prokurator postawił oskarżonym zarzut zabójstwa i zacierania śladów. Oskarżonym o zabójstwo grozi dożywocie.
opr. (mby)