Karol Franciszkowicz to osiemnastolatek, który uczy się w Zespole Szkół Technicznych i Ogólnokształcących w Białymstoku, w tzw. odzieżówce. Profil, który wybrał to technik przemysłu mody. Rozmawiamy z nastolatkiem o jego sukcesach i pasji, dzięki której osiąga ogólnopolskie sukcesy.
Skąd pomysł, żeby wybrać taką, a nie inną szkołę?
- Z wyborem szkoły – po prostu tak wyszło. Poniekąd było to kontynuowanie tradycji rodzinnych. Od zawsze interesowałem się rzeczami manualnymi. Padło akurat na przemysł mody.
Skąd się wzięła ta pasja?
- Jak już poszedłem do szkoły, to moje horyzonty się poszerzyły. Potem uczestniczyłem w praktykach, dzięki którym zdobyłem mnóstwo doświadczenia i pewności siebie. Nie tylko w szyciu podstawowym, ale także w szyciu sukni ślubnych. Praktyki miałem u pani Jolanty Nierodzik w Białymstoku. Ona szyje i projektuje na skalę światową. Z różnych stron Polski i świata przyjeżdżają ludzie, bo chcą uszyć u niej coś niepowtarzalnego, innego niż wszyscy. Praktyki dały mi dużo umiejętności. Nauczyłem się szyć suknie ślubne. Dostawałem dużo sukien ślubnych po przymiarkach, a potem musiałem je wykończyć. Miałem nawet suknię swojego autorstwa, którą sam zaprojektowałem, skroiłem i uszyłem. To praca dyplomowa na ukończenie praktyk.
Czy masz na koncie jakieś sukcesy?
- Jeden z moich sukcesów to udział w olimpiadzie zawodowej, w której jestem finalistą. Dzięki temu zostałem zwolniony z egzaminów teoretycznych w dwóch kwalifikacjach. Muszę zdać teraz tylko praktyczne. Zdobyłem też trzecie miejsce w międzynarodowym konkursie „Fashion in Białystok”. Również w Krakowie, na Mistrzostwach Szycia w Polsce, zająłem trzecie miejsce. Przygotowywałem się do tej rywalizacji bardzo długo z moją mentorką. Trzeba mieć pomysł, inspirację. W tym przypadku inspirowałem się modą lat 60. Pojechaliśmy do Krakowa i mieliśmy pięć godzin na skrojenie oraz uszycie sukienki. To ogromna presja. Nie mieliśmy narzuconej idei - co mamy zaprojektować i uszyć, to miała być sukienka, która posiada zamek, zaszewkę, kieszeń i odszycia. Dwa z tych elementów miały się znaleźć na sukience. Udało mi się zawrzeć je wszystkie. Sukienka była też ręcznie wykańczana.
Skąd bierzesz inspiracje na to, co chcesz uszyć?
- Tak naprawdę czerpię je z życia codziennego. Zdarza się, że usiądę i coś sobie narysuję, może coś mi się uda. Któregoś razu zobaczyłem w mediach społecznościowych wazon i kwiaty w nim. Od razu pomyślałem o sukience. Wazon miał pewną fakturę, którą warto byłoby wykorzystać, a nawet stworzyć sam materiał do tego – pomalować, uszyć ręcznie. Kwiaty dodały przestrzenności kreacji.
Czy zajmujesz się tylko szyciem sukienek?
- Nie tylko. Szkoła uczy wszechstronności. Zdarza mi się uszyć dres, spodnie, koszulę. Nawet takie konfekcyjne rzeczy jak pościel, poduszki, koce. Szyję też dla swojego konia czapraki pod siodło.
Jakie masz pasje poza szyciem?
- Od niedawna jest to jazda konna, jestem szczęśliwym posiadaczem konia. Szyję także dla niego. Sprzęt dla zwierzęcia jest drogi, więc siadam i robię sam to, co trzeba. Ponadto szydełkuję: ozdoby na choinki, koguciki, anioły, serwetki.
Jakie masz plany na przyszłość?
- Na razie skupiam się na egzaminach. Chcę też ukończyć szkołę. Później chciałbym znaleźć pracę - gdzieś, gdzie będę mógł szyć suknie ślubne lub wieczorowe. Mam też plany, by otworzyć swój własny biznes, jednak nie wybiegam aż tak w przyszłość.
Kto jest twoim mentorem?
- Jest to pani z mojej szkoły, która mnie uczy – Joanna Żaworonek. Pomaga mi ze wszystkim i jestem jej wdzięczny. Każdy konkurs to nasz wspólny sukces, bo to ona mnie w tym wszystkim prowadzi i mnie podtrzymuje.
Dziękuję za rozmowę.
Karola można znaleźć na kanale YouTube oraz Instagram. Jest on otwarty na nawiązywanie współpracy i z chęcią przyjmuje klientów.
(or)
Zdjęcia - Karol Franciszkowicz: