Rolnicy z gminy Suchowola muszą zmagać się z dzikami. Stada tych zwierząt pustoszą im plantacje kukurydzy. Ogromne połacie upraw są zniszczone, a rolnicy nie mogą się doprosić interwencji myśliwych.
Na terenie suchowolskiej gminy działa koło łowieckie „Tur”, jednak myśliwi nie kwapią się z polowaniem na dziki, a one mnożą się i wyrządzają coraz więcej szkód.
- Mamy straty na plantacji sięgające 40-50 procent, w niektórych miejscach nawet 80 procent - mówi rolnik z gminy Suchowola (nazwisko do wiadomości redakcji). – Dziki wchodzą w kukurydzę, gdzie kolby już się złocą i sieją spustoszenie. Hodujemy bydło i potrzebujemy paszy. Szczególnie w tym roku, kiedy drugiego pokosu traw praktycznie nie ma z powodu suszy. Zboża jare też ucierpiały z tego powodu. A bydło trzeba wykarmić. Ponosimy straty. Część rolników nie ma siły i czasu, by walczyć o odszkodowania. Mamy swoje obowiązki i nie możemy pilnować jeszcze w nocy naszych plantacji. Ale chyba nie będziemy mieć innego wyjścia, tylko robić w kukurydzy drogi do przejazdów i w nocy pilnować upraw.
Jaka jest reakcja koła łowieckiego? - zapytaliśmy.
- Przyjadą popatrzą i to wszystko. Dwa lata temu, jak mi dziki wybrały część posianej kukurydzy, to dostałem jako rekompensatę nasiona. Sami musieliśmy ręcznym siewnikiem trzy dni dosiewać. Nie można było wjechać ciągnikiem, ponieważ zniszczyłoby się tę, która pozostała. Koło łowieckie tłumaczy, że nie ma funduszy na odszkodowania, a my rolnicy ponosimy straty i musimy na wszystko mieć pieniądze. Uważam, że powinna tu być jakaś odpowiedzialność. Trzodę chlewną trzeba było zlikwidować, a dziki jak chodziły, tak chodzą i ciągle zwiększa się ich populacja – kontynuuje rolnik.
Potrzebny jest większy odstrzał tych zwierząt, bo bez tego będziemy ciągle narażeni na straty
– dodaje drugi z gospodarzy.
Nie udało nam się skontaktować z przedstawicielami koła łowieckiego „Tur”. Do sprawy wrócimy.
Halina Raducha
Zniszczenia upraw kukurydzy: