Około godz 14 znaleźliśmy naszego półrocznego psa skatowanego i całego we krwi na naszej posesji. Wszędzie były ślady krwi - taki drastyczny opis pojawił się na jednym z portali społecznościowych. Jak twierdzą autorzy wpisu, do zdarzenia miało dojść w Suchowoli.
„Nikt z sąsiadów nic nie widział (zwyczajnie nierealne). Weterynarz stwierdził po obrażeniach (rozcięcie głową ostrym narzędziem), że to musiał zrobić człowiek. Rufus nie przeżył nawet doby” - czytamy we wpisie, do którego dołączone zostało zdjęcie skatowanego zwierzęcia. Na fotografii u czworonoga rzeczywiście widać wyraźną ranę głowy.
Czy funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie o takim zdarzeniu? - zapytaliśmy oficera prasowego sokólskiej policji.
- Nie mieliśmy żadnego zgłoszenia, dotyczącego wiadomości na portalu społecznościowym. W Suchowoli rzeczywiście było zdarzenie z dwoma padłymi psami w lesie, ale nie były one przez nikogo katowane. Weterynarz wykonał czynności, sprawdził i wykluczył taką możliwość. Nikt nie składał jednak żadnego zawiadomienia o zdarzeniu, do którego miałoby dojść na terenie posesji - powiedział nam sierż. Kamil Kozłowski z Komendy Powiatowej Policji w Sokółce.
Za uśmiercenie zwierzęcia grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności. Jeżeli sprawca działał ze szczególnym okrucieństwem za kratkami może spędzić nawet 3 lata.
(mik)