Przy ulicy Nowej w Sokółce codziennie przeładowuje się tony żwiru. Mieszkańcy pobliskich domów skarżą się na wszechobecny pył oraz na hałas. Rozwiązaniem miała być budowa bocznicy kolejowej do pobliskich Drahli.
O sprawie pisaliśmy w październiku 2011 roku w tekście Ulica Nowa jest jak kopalnia żwiru [FOTO, WIDEO].
Otrzymaliśmy maila od jednego z mieszkańców domu przy ulicy Nowej. "Myślę, że warto ponownie wrócić do tej sprawy. W 2011 roku powiedziano nam, że w przeciągu roku zostanie utworzona bocznica kolejowa. Minęły trzy lata i jest nadal to samo. Niestety, wciąż żyjemy w oparach kurzu i hałasu. Zaczął się nowy sezon ładowania żwiru. Uciążliwy hałas bardzo mocno odczuwa się w domu. Nie można otworzyć okna, bo hałas jest jeszcze większy, a kurz dostaje się do mieszkania. Firma jakiś czas temu zadeklarowała, że będzie opryskiwać teren załadunku wodą, aby pozbyć się kurzu. Niestety, nie zdaje to egzaminu, tym bardziej, że dana czynność wykonywana jest na pokaz. Huk samochodu wysypującego żwir i późniejsze szorowanie ładowarką po betonowych płytach jest nie do zniesienia" - napisał Czytelnik.
Niektórzy mieszkańcy, zwłaszcza ci starsi przywykli już do tego, co dzieje się za ich oknami. - Bywało gorzej. Mieszkam tu od urodzenia, zdążyłam przywyknąć. Przecież torów nie przesuniemy. Wiem, że młodzi chcą mieć czyste okna i żyć w spokoju. Wiem także, że były różne apele o to, aby rozładunek odbywał się gdzie indziej, ale jak widać nie przynoszą one spodziewanego efektu - mówi nam starsza pani, mieszkanka ulicy Nowej.
- My tu nawet prania nie możemy rozwiesić na zewnątrz, czy wyjść z dzieckiem. Widzi pan, co tu się dzieje? Wyszedłem z moją kilkuletnią wnuczką na spacer, a tu wszędzie kurz i hałas - dodaje wyraźnie zdenerwowany jeden z mieszkańców.
W ciągu kilkudziesięciu minut przez terminal przy Nowej przewinęło się kilkanaście ciężarówek. Samochody wzniecały tumany kurzu. Wkrótce przyjechał sprzęt odpowiedzialny za zraszanie terenu wodą.
W sprawie budowy bocznicy kolejowej skontaktowaliśmy się z kierownikiem kopalni kruszywa w Drahlach, z której żwir rozładowywany jest przy ulicy Nowej.
- Pytanie o bocznicę to nie pytanie do mnie, ja odpowiadam jedynie za funkcjonowanie naszego zakładu. Wiem, że taka bocznica miała powstać. A dlaczego tak się nie stało, na to pytanie nie umiem odpowiedzieć. Proszę kontaktować się z centralą - mówi nam Krzysztof Wójcicki.
- Dokładnie w 2013 roku na sesji Rady Miejskiej deklarowałem w imieniu zarządu spółki Budokrusz, że przystępujemy do prac projektowych dotyczących budowy bocznicy i takie rzeczy się właśnie dzieją - tłumaczy Marek Lach, członek zarządu firmy Budokrusz. - My nie zrezygnowaliśmy z tej inwestycji, z tym że ja uprzedzałem, że są to inwestycje naprawdę długoletnie. Zostały przeprowadzone analizy geotechniczne gruntu, na którym ma powstać bocznica i wydaje się, że będzie OK. Projektanci tejże bocznicy nie chcą na razie rozpoczynać prac dopóki nie będą mieli wyjaśnionej geotechniki gruntu. Od tego zależą też koszty budowy takiej bocznicy. Aktualnie znajdujemy się na etapie projektu, w szerokim tego słowa znaczeniu - dodaje.
(mby)
Przeładunek żwiru na ulicy Nowej w Sokółce: