Kwatery przyozdobione pięknymi kwiatami
Płatki chryzantem opadają z liśćmi
Modły za tych, których nie ma z nami
Dusze własne oraz ich należy oczyścić
Płomyki świeczek zlane w jeden płomień
Jaśnieją na twarzach zwykłych śmiertelników
I czas refleksji: Za czym to ja gonię?
Nie zauważam pomników z granitu
Łza wspomnień spływa po zasmuconej twarzy
W wymalowanej głębokiej zadumie
Nam pozostało stać na wiecznej na straży
Duchowych nostalgii i człowieczych sumień
Szare postacie, obcujące z Bogiem
Nikłe poświaty w świata tym zamęcie
Niepewnym krokiem ruszą w swoją drogę
Bratnie dusze, wszyscy moi święci
Mateusz Połuszańczyk