Zwiedzamy powiat sokólski. Na naszej trasie jest sanktuarium w Świętej Wodzie, Sokółka oraz meczet w Bohonikach. Tutaj jest bardzo miło i przyjemnie, warto było przyjechać. Zapewne przyjedziemy tutaj jeszcze, bo wiele rzeczy nas zaciekawiło - mówi Krystyna Nitczyńska, turystka z Warszawy. Bohoniki i Kruszyniany to żelazny punkt na trasie gości, którzy przybywają na Sokólszczyznę.
Najstarsze źródła podają że meczet w Bohonikach powstał 1874 roku. Drugi, znajdujący się w Kruszynianach jest nieco starszy. Muzułmańska gmina wyznaniowa Bohoniki liczy teraz 300 osób. Turyści tłumnie przyjeżdżają do Bohonik i Kruszynian. Przyciąga ich inna wiara, ale również kultura i... kuchnia.
- Turyści pytają o wszystko, a my nie ukrywamy żadnej odpowiedzi na tematy religijne i nie tylko, mówimy nawet o światowym terroryzmie. Islam nie zna pytań śmiesznych, dziwnych czy wstydliwych. Na każde pytanie musi paść mądra odpowiedź i na wszystkie pytania musi być rozwiązanie. Żyjemy na tych terenach już długo, obok innych wiar, prawosławnej i katolickiej, wspieramy się i żyjemy w zgodzie. Tutaj w Bohonikach jestem imamem. U nas imama wybiera społeczność na walnym zgromadzeniu. Ja tutaj jestem codziennie od 8 do 19 - od maja do końca września. Moja obecność tutaj jako imama jest ściśle związana z czynnościami rytualnymi jak modlitwy. Meczet nie jest obiektem turystycznym, wręcz stronimy od tego. Turystów chętnie przyjmujemy, jeżeli nie koliduje to z naszymi czynnościami religijnymi, turyści są zawsze mile widziani. Oprócz meczetu proponujemy odwiedzenie mizaru, czyli cmentarza muzułmańskiego, oczywiście z zachowaniem ciszy. Oprócz poznania naszej wiary i kultury można poznać też smaki tatarskiej kuchni, która jest niepowtarzalna. Pani Eugenia Radkiewicz gotuje i piecze nasze przysmaki, dzięki czemu jest coś dla ducha i dla ciała. W Sokółce władze, z którymi współpracujemy bardzo nam pomagają, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Na czas zimy, kiedy meczet jest zamknięty przenosimy się do użyczonej przez władze sali na ulicy Piłsudskiego w Sokółce. Są tam prowadzone lekcje i piątkowe modlitwy - opowiada Aleksander Bazarewicz, imam z Bohonik. - W czerwcu będziemy organizować warsztaty plenerowe związane z haftem i robieniem dywanów tatarskich. Jeżeli pogoda dopisze, to takie zajęcia będą pod chmurką i każdy, kto przyjedzie do nas, będzie mógł wziąć udział i się czegoś nauczyć, a przy okazji poznać inne ciekawe rzeczy. Staramy się, aby była to forma urozmaicenia wizyty w Bohonikach - dodaje.
Na trasie turystycznych wojaży oprócz Bohonik są także Kruszyniany.
- W porównaniu do ubiegłego lata jest trochę spokojniej - jeżeli chodzi o ilość turystów, jacy odwiedzają Kruszyniany. Turyści najpierw chcą zobaczyć meczet, a później spróbować tatarskiego jedzenia. Z roku na rok goście wydają mniej, jednak widać kryzys, jaki dotknął wszystkich. Ludzie coraz bardziej liczą pieniądze. Co roku organizujemy święto "Sabantuj", na które przyjeżdżają osoby z całej Polski. Sądzę, że oprócz obiektów sakralnych i wspaniałej kuchni turyści, którzy nas odwiedzają cenią sobie możliwość obcowania z przyrodą, jaka nas otacza oraz kontakt z naszą podlaską gościnnością - stwierdza Dżenneta Bogdanowicz, właścicielka gospodarstwa agroturystycznego Tatarska Jurta w Kruszynianach.
(SzW)
Meczet w Bohonikach. Zdjęcia: