Za oknami pełnowymiarowa zima. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że to jej ostatni atak.
Zima przypomniała o swoim istnieniu już w połowie października. Z dnia na dzień temperatura spała do -10 stopni aż brwi marszałka Piłsudskiego zszarzały ze zdziwienia, a zielone jeszcze listki pokryły się lodową siwizną. Prawdziwa śnieżyca nadeszła na początku grudnia, powodując, że biały puch trzeba było zrzucać z dachów i zgarniać z dróg. Niespecjalnie martwiło to żubry, za to kierowcom sprawiało czasami spore problemy.
Mimo chłodu piłkarze szykowali się do sezonu. Czasami miasto nawiedzały dzikie zwierzęta. Mróz wcale nie przeszkadzał uczestnikom sokólskiego Harlem Shake, z młodzieńcem przebranym za Borata na czele. Mimo, że korycińska Truskawkowa Księżniczka czekała na cieplejsze dni, to wiosna nie kwapiła się wcale z nadejściem.
Pod koniec marca temperatura przypominała tę styczniową, co niespecjalnie martwiło chyba psy. A dziś? Mamy przepiękną śnieżycę. I tylko szpaki śpiewają jakby wiosna trwała w najlepsze.
(is)
17 mgnień zimy. Zdjęcia:
Szpak śpiewa w zagajniku pomiędzy dwoma cmentarzami w Sokółce. Nagranie z 31 marca: