Jednym z najbardziej okupowanych stoiskiem na dzisiejszym rynku... był kram przy przystanku autobusowy na ulicy Targowej. Można tam było kupić ryby. Śledzie kosztowały 7 zł za kilogram, karpie - 11 zł. Były też dorsze i flądry.
Rolnicy kupowali suchy chleb - w cenie od 8 zł za duży worek. Było dużo osób sprzedających płody rolne. Za półmetrowy worek owsa proszono od 40 do 60 zł. Za jajka trzeba było zapłacić 70 groszy za sztukę, a za litr mleka proszono od 1,80 zł do 2,20 zł. Nie zabrakło stoisk z różnymi gatunkami jabłek (od 1 zł za kilogram). Za 15-kilogramowy worek cebuli trzeba było zapłacić 14 zł. Natomiast za jeszcze ciepły chleb proszono 5 zł za kilogram. Do pieczywa było można dokupić wspaniałe wędliny - od 16 zł za kilogram.
Wiele pań przybyło na rynek w poszukiwaniu poduszek. I tak chińskie można było kupić już za 15 zł, natomiast znacznie lepszej jakości produkty polskich producentów kosztowały około 30 zł. Metr bieżący firanek kosztował od 10 zł i wybór był bardzo duży. Można tez było zlecić uszycie firan na miarę z późniejszym terminem odbioru. Usługa taka kosztowała około 20 zł. Wiele osób kupowało tanie słodycze. Kilogram cukierków kosztował 15 zł, a batoniki można było dostać po 50 groszy za sztukę.
Był też pan sprzedający na masce swojego auta poroża oraz oprawy (deski, na które przybija się myśliwskie trofea) w cenach od 70 zł do 180 zł.
Sprzedawcy nie byli zadowoleni z dzisiejszych utargów, niemal wszyscy sprzedający mówili nam, że co tydzień będzie odrobinę lepiej.
(SzW)
Poniedziałkowy rynek w Sokółce. Zdjęcia: