Uroczystości z okazji Święta Niepodległości odbyły się dziś w Sokółce. Podczas przemówień samorządowcy nawiązali do obecnej sytuacji przy wschodniej granicy Polski.
Po nabożeństwach w cerkwi pw. św, Aleksandra Newskiego i kościele pw. św. Antoniego uczestnicy uroczystości - w asyście Młodzieżowej Orkiestry Dętej z Suchowoli - przeszli pod pomnik marszałka Józefa Piłsudskiego.
Beata Pietruszka, podlaski kurator oświaty odczytała list od ministra edukacji Przemysława Czarnka.
- Tu jest nasz dom, w którym jest miejsce dla wielu religii, narodowości i kultur. Ten dom musimy jednak obronić przed tymi, którzy chcą wejść do niego siłą, nie proszeni, bez naszej zgody, zwiedzeni wrogą propagandą - mówiła Wiesława Burnos, członek zarządu województwa podlaskiego.
- Polska jest wolna. Co prawda są politycy, którzy w to powątpiewają, nawet wskazują okupantów i - co najgorsze - szukają ich wśród naszych sojuszników. Nie słuchajmy takich słów sączących wrogość. Dzisiaj, w obliczu kryzysu granicznego z Białorusią, powinniśmy szczególnie doceniać naszą obecność w NATO i w szczególności w Unii Europejskiej - podkreślił Adam Kowalczuk, zastępca burmistrza Sokółki.
- Z całego serca dziękuję teraz wszystkim, którzy wspierają służby mundurowe, ale też wszystkim mieszkańcom powiatu sokólskiego, szczególnie terenów przygranicznych. Swoją postawą pokazujecie jak droga jest wam niepodległość, jak droga jest wam Ojczyzna - powiedział Piotr Rećko, starosta sokólski.
Po apelu poległych delegacje instytucji samorządowych, służb mundurowych, szkół i stowarzyszeń złożyły kwiaty pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego.
Na zakończenie z koncertem pieśni patriotycznych wystąpiła młodzież z Sokółki i Suchowoli.
* * *
Polska odzyskała niepodległość w listopadzie 1918 roku. Sokółka musiała poczekać na nią jeszcze kilka miesięcy.
11 listopada 1918 roku Niemcy opuścili miasto, ale już 15 listopada zajęli je ponownie. Aresztowali wtedy pięciu członków Polskiej Organizacji Wojskowej, a następnie po umożliwieniu im ucieczki, zastrzelili ich w sadzie pana Łyszkiewicza (dziś w miejscu tym, na posesji przy ulicy Piłsudskiego, stoi gmach banku i PZU). Zginęli wtedy: kapitan Władysław Borowski, lat 45, podporucznik Antoni Grasewicz (syn Juliana, kawaler, lat 24, z Kurowszczyzny), Adam Mudrewicz (syn Marcina, kawaler, lat 34, mieszkający w Sokółce przy ul. Kościelnej), Zygmunt Gitcher (syn Adolfa, żonaty, lat 28 z ul. Dąbrowskiej) oraz Konstanty Boćkowski (syn Adolfa, kawaler, lat 30, z ul. Kościelnej). Zamordowani członkowie POW zostali pogrzebani za murem cmentarza prawosławnego, w kwaterze ewangelickiej. Po miesiącu zostali ekshumowani i pogrzebani w zbiorowej mogile przy kościele parafialnym w Sokółce. W 10. rocznicę mordu wystawiono im pomnik.
Doszło też do rozstrzelania mężczyzn we wsi Podkamionka. We wsi Straż, za rzeką, był majątek. W pomieszczeniach gospodarczych Niemcy zmagazynowali zboże zarekwirowane okolicznej ludności. Gdy 11 listopada 1918 roku opuścili wieś, ludność postanowiła odebrać zgromadzone zboże. Po kilku dniach Niemcy niespodziewanie powrócili. Widząc rabunek zboża, wzięli czterech zakładników i rozstrzelali ich, by zastraszyć miejscowych. 18 listopada 1918 roku zginęli: Ludwik Biziuk (syn Macieja, żonaty, lat 48), Jan Rećko (syn Adama, żonaty, lat 32), Jan Grynczel (syn Michała, kawaler, lat 22) i Jan Gruszewicz (syn Józefa, żonaty, lat 37).
Dlaczego Niemcy postąpili tak brutalnie? 11 listopada 1918 roku zawarto zawieszenie broni na froncie zachodnim. Tymczasem na wschodzie wciąż stacjonowała milionowa armia niemiecka, która – jak wkrótce zadecydowano – miała być wycofywana koleją do Prus Wschodnich przez Brześć i Białystok. Józef Piłsudski, przejmując władzę w Warszawie, poszedł na kompromis i zgodził się na to, że nie będzie zajmować ziem, przez które przebiegała newralgiczna linia kolejowa. Dlatego właśnie w 1918 roku tworząca się armia polska stanęła na Narwi. Do Białegostoku żołnierze Piłsudskiego weszli dopiero 19 lutego 1919 roku. Do Sokółki dotarli dopiero w kwietniu 1919 roku.
(pb)
Święto Niepodległości w Sokółce: