Od czasu, gdy policjanci pojawili się na rondzie w Malawiczach Dolnych, ich towarzyszem został czarny kocur. Godzinami przesiaduje na masce radiowozu. Miejscowi śmieją się, że pełni tam służbę.
Gdy wprowadzony został stan wyjątkowy, funkcjonariusze zorganizowali punkt kontrolny na rondzie, gdzie krzyżują się drogi z Klimówki i Babik. Mundurowi sprawdzają tam auta zmierzające od strony granicy z Białorusią.
O czarnym kocurze, który upodobał sobie to miejsce poinformował nas Czytelnik. - Wygląda to dość zabawnie, bo ten kot jest tam praktycznie cały czas - powiedział.
Pojechaliśmy na rondo do Malawicz. Okazało się, że Czytelnik miał rację. Kot siedział na masce radiowozu. - Jest jak Bonifacy, nic go nie rusza - uśmiechnął się policjant pełniący służbę na punkcie kontrolnym.
Chwilę później przy samochodzie pojawiły się mniejsze kocięta. „Czarny” nie zwracał na nie uwagi. Zszedł z maski radiowozu prawdopodobnie po to, by zobaczyć czy nie dostanie niczego do jedzenia.
Prawdopodobnie koty z ronda żyją w pobliskiej stolarni. Najstarszy z nich szybko odkrył, że na masce radiowozu jest po prostu cieplej - od rozgrzanego silnika. Gdy przyjeżdża nowy patrol, kocur karnie schodzi na ziemię, by po chwili znów zacząć „pełnić służbę”.
(pb)
Kot na punkcie kontrolnym w Malawiczach Dolnych: