1 grudnia udało nam się zakupić instrumenty. Mamy na swoim koncie już siedem występów, a w planach kolejny: zagramy na Pasterce w kościele pw. św. Antoniego. Za dwa, trzy lata będziemy równie dobrzy jak Suchowola - mówi Leszek Szymczukiewicz, kapelmistrz Miejskiej Orkiestry Dętej w Sokółce. Wczoraj młodzi muzycy świętowali pierwszą rocznicę powstania swojego zespołu na spotkaniu w pizzerii Małe Co Nieco.
- Mamy 35 osób, dla niektórych z nich brakuje już instrumentów - śmieje się kapelmistrz.
W grudniu ubiegłego roku za pieniądze, które przekazał samorząd miejski (około 60 tys. zł) zakupiono sprzęt muzyczny i zaczęły się próby. - Spotykamy się dwa razy w tygodniu, w czwartki i soboty w Gimnazjum Nr 1 w Sokółce. Chętni mogą przyjść i zobaczyć, jak wyglądają nasze próby. Dzieciaki są miłe i sympatyczne, ale trzeba je mobilizować i wszystkiego nauczyć - dodaje Leszek Szymczukiewicz.
Orkiestra zaprezentowała się m.in. drugiego dnia Wielkanocy, grała też podczas procesji Bożego Ciała, na miejskiej imprezie Pożegnanie Lata, podczas obchodów rocznicy bitwy niemeńskiej oraz na ostatnim Przeglądzie Pieśni Oazowej w Gimnazjum Nr 1 (część ich występu obejrzeć można na materiale wideo dodanym do tekstu Festiwal Piosenki Oazowej w Sokółce [FOTO, WIDEO]). - Po roku udało nam się dojść do przyzwoitego poziomu. Chcemy za dwa, trzy lata być równie dobrzy jak Suchowola. Od stycznia będziemy starać się o utworzenie drużyny mażoretek. Będziemy także pracować nad nowym repertuarem, typowo estradowym, tak aby można było dać 30-minutowy koncert w raz z grupą taneczną. Chcielibyśmy co roku wyjeżdżać na festiwal, żeby zaprezentować się, nabyć doświadczenia - opowiada kapelmistrz.
On sam pochodzi z Czarnej Białostockiej. - Zaczynałem w takiej właśnie orkiestrze. W miarę mi to wychodziło, więc kontynuowałem naukę. Jestem klarnecistą pół życia - mówi Leszek Szymczukiewicz. Ukończył studia muzyczne w Gdańsku i wrócił w rodzinne strony. Teraz pracuje jako instruktor w Zespole Szkół Elektrycznych w Białymstoku. Na pytanie, czy z zawodu muzyka da się wyżyć, odpowiada, że wszystko zależy od tego, na ile kto ma otwartą głowę. Gdy pytamy o marzenia, bez zastanowienia mówi: - Syn mi się rodzi za kilka dni.
- Jesteśmy wdzięczni władzom miasta za to, że zdecydowały się sfinansować powstanie i działalność naszej orkiestry - dodaje kapelmistrz. Wczoraj jego podopieczni spotkali się w pizzerii Małe Co Nieco, by uczcić rocznicę powstania grupy.
- Niech orkiestra działa i gra jak najlepiej - mówi Leszek Szymczukiewicz.
(is)