Mija 76 lat od lądowania 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej gen. Stanisława Sosabowskiego pod Arnhem, w której służył Edward Trochim z Nowej Kamionki pod Sokółką.
Kapral Edward Trochim, syn Kazimierza i Anny z domu Spomko (Szomko?) urodził się 22 grudnia 1922 roku w Nowej Kamionce. Przed wojną mieszkał z bratem i rodzicami w Sokółce przy ulicy Grodzieńskiej 7. Jego ojciec Kazimierz w poszukiwaniu lepszego życia wyemigrował przed wojną do Francji. W 1937 roku do ojca dołączyli dwaj jego synowie.
Po zaatakowaniu Francji przez Niemcy służył w 7 pułku piechoty wchodzącym w skład 3 Dywizji Piechoty dowodzonej przez płk Tadeusza Zieleniewskiego. Po klęsce Francji postanowił przedostać się na wyspy brytyjskie, aby kontynuować walkę z Niemcami. Próbując dołączyć do polskiej armii w Anglii został aresztowany przy przekraczaniu granicy hiszpańskiej przez policję Vichy i wysłany do obozu koncentracyjnego na francuskiej Saharze Zachodniej.
Po uwolnieniu w 1942 r. zaciągnął się do 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, gdzie przeszedł szkolenie spadochronowe (odznaka nr 4188). W brygadzie kapral Edward Trochim pełnił funkcję dowódcy działonu przeciwpancernego. Gdy rozpoczęła się operacja Market Garden Edward nie skakał ze spadochronem jak większość jego kolegów, lecz wraz ze sprzętem przyleciał szybowcem. Było to 19 września 1944 roku. Złe rozpoznanie i przygotowanie akcji spowodowało, że wylądowali tuż przy Niemcach. Kapral Edward Trochim wylądował wraz z bombardierem Aleksandrem Uzłowskim szybowcem nr 134 w ogniu bitwy o Johannahoeve. Pilotami jego szybowca byli sgt. B. Huxley i sgt. Jones. Szybowiec przewoził jeep'a i 6-funtowe działo przeciwpancerne. Po wylądowaniu zostali natychmiast otoczeni przez Niemców, którzy najpierw zastrzelili poddających się pilotów, a następnie rozstrzelali Polaków.
Uzłowski opisuje, że kiedy po 3-4 godzinach odzyskał przytomność musiał odczołgać się od płonącego szybowca. Ciało kaprala Edwarda Trochima było nadal w pozycji, w której został postrzelony, nie więcej niż 10 kroków od szybowca. Po wojnie tylko grób jednego z pilotów, sgt. Benjamin Huxley został znaleziony. Znajdował się przy drodze, w grupie grobów żołnierzy brytyjskich na 6-kilometrowym posterunku do Arnhem. Istnieją doniesienia, że pochowani tam żołnierze nie zginęli w pułapce zastawionej przez Niemców, ale
ranni zostali przez nich zabici przez zastrzelenie lub przejechanie ciężarówką.
Sierżant Huxley z pewnością został ranny i został zabrany z lądowiska. Drugi pilot - sgt. Jones - przeżył wojnę, podobnie jak bombardier Uzłowski. Dziś kapral Edward Trochim nie ma znanego grobu. Istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że pochodzący spod Sokółki kapral spoczywa w mogile z napisem NN na wojennym cmentarzu w Oosterbeek. Jest planowana ekshumacja i porównanie DNA.
Jeśli się to potwierdzi, to żołnierz z Sokólszczyzny, służący pod rozkazami legendarnego generała Sosabowskiego, nie będzie już bezimienną ofiarą bitwy pod Arnhem.
Wiemy wszyscy, jak Brytyjczycy potraktowali gen. Sosabowskiego i jego żołnierzy, ale żołnierze 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej nie zapomnieli o swoich kompanach i rodzinach ofiar. Jak wspominał mój rozmówca pan Krzysztof Gago, często chodził do ciotki (matki Edwarda) na placki ziemniaczane smażone na oliwie z darów od żołnierzy jej syna.
Krzysztof Promiński
opr. (mby)
Informacje i zdjęcia dzięki uprzejmości Krzysztofa Gago.
{gallery}/2020/09/wrzesien4/22troch{/gallery}