"Z czasem oficerowie stacjonujący w koszarach zaczęli ściągać do Sokółki rodziny. Rosjanie byli zszokowani poziomem życia Polaków. Wmawiano im, że w Polsce jest ucisk ludności i nędza. Spotkali się z dobrobytem, który skutecznie unicestwiali swoimi rządami. Oficerowie z żonami lokowali się po prywatnych domach" - publikujemy fragment wspomnień mieszkańca Sokółki z czasów okupacji sowieckiej (1939-41).
Rozpoczęła się okupacja sowiecka, której skutków nikt nie przewidział. Stanowiska administracyjne obsadzone zostały przeważnie przez Rosjan. Jednym z ważniejszych osobistości był aplikant sądowy Sądu Grodzkiego w Sokółce, syn krawca, student prawa Uniwersytetu Warszawskiego.
W ramach odwetu 24 września [1939 roku] czołgiści sowieccy rozstrzelali trzech młodych policjantów sokólskich o nazwiskach: Chrabąszcz, Buda i Domagała. Rozpoczęły się aresztowania. Aresztowano: Kazimierza Komara - burmistrza, Antoniego Dziedzickiego - notariusza, Stanisława Skwarkę - sędziego, Stanisława Bilmina - mjr rez., referenta ds. wojskowych starostwa (czytaj tekst Stanisław Bilmin. Zginął zamordowany przez Sowietów w Katyniu), Józefa Daszutę - ochotnika wojny 1920 r. odznaczonego Krzyżem Virtuti Militari, Ryszarda Daszutę - brata Józefa, właściciela prywatnej mleczarni, Alfreda Dziadułę - komendanta Związku Strzeleckiego i wielu innych.
Wszystkie firmy gospodarcze zostały uspołecznione. Powstały spółdzielnie zwane artielami. Rolnikom dano spokój i nie zakładano kołchozów. Organ represji, NKWD, mieścił się w drewnianym budynku przy pl. Kilińskiego. Dziś w tym miejscu stoi sklep „Relax”. W koszarach stacjonował liczny garnizon wojskowy Armii Czerwonej: piechota, artyleria, czołgi.
6 i 7 listopada 1939 roku odbyły się wybory. Wyborcy pod groźbą sankcji karnych musieli iść do urn. Po ustabilizowaniu się władz administracyjnych, rozpoczęły się deportacje całych rodzin w głąb ZSRR. W pierwszej kolejności deportowano rodziny policjantów, leśników i gajowych, uczestników wojny 1920 roku, osadników ziemskich i bogatych rolników, tzw. kułaków oraz pracowników służby państwowej. Ludzie żyli w niepewności. W społeczeństwie zapanował strach.
Zaczęto powoływać młodych mężczyzn do odbycia zasadniczej służby wojskowej w szeregach Armii Czerwonej. Rekrutów wcielano do jednostek stacjonujących w głębi ZSRR. Wielu z nich nie wróciło do domu rodzinnego (czytaj tekst Żołnierz był mięsem armatnim).
Władze sowieckie chciały nadać pozory normalnego życia społecznego. Została uruchomiona szkoła podstawowa, ale z językiem rosyjskim. Wszystkie dzieci podlegające obowiązkowi szkolnemu musiały iść do szkoły.
Z czasem pracownicy administracji cywilnej i oficerowie stacjonujący w koszarach zaczęli ściągać do Sokółki rodziny. Rosjanie byli zszokowani poziomem życia Polaków. Wmawiano im, że w Polsce jest ucisk ludności i nędza. Spotkali się z dobrobytem, który skutecznie unicestwiali swoimi rządami. Oficerowie z żonami lokowali się po prywatnych domach.
W 1940 r. Sowieci zaczęli budować koło Kraśnian lotnisko wojskowe. Okoliczną ludność zobowiązano do niewolniczej pracy przy tym lotnisku. Rolnicy musieli obowiązkowo dostarczać wyznaczone ilości kamieni polnych, podstawiać podwody konne, osobiście świadczyć prace fizyczną na lotnisku. Przy lotnisku pracowało bardzo dużo Rosjan ściągniętych w trybie karnym z głębi ZSRR. Ludzie ci skoszarowani byli w stodołach rolników w Kraśnianach i okolicznych wsiach, Woroniany i Gliniszcze. Głównym inżynierem budowy lotniska był Rosjanin Gardiejenko. Tempo pracy przy budowie lotniska było bardzo duże, a sprzętu mechanicznego nie było. Wszystkie prace ziemne były wykonywane ręcznie, a prac tych było niemało. Po zniwelowaniu terenu zaczęto wykładać lotnisko dużymi, sześciokątnymi płytami betonowymi.
Pomimo okupacji życie toczyło się swoim torem, chociaż pod groźbą zsyłki na Syberię.
Z dokumentów opublikowanych przez IPN w Białymstoku wynika, że do pierwszej deportacji na Syberię było wytypowanych z rejonu sokólskiego 87 rodzin, 431 ludzi. Mieli być załadowani do 18 wagonów kolejowych na stacji w Sokółce...
opr. (mab)