Szpaki odleciały na Zachód, ze Wschodu przybyły do nas jemiołuszki i gile. Nawet kawki, które tak często widać na naszych ulicach, to w dużej mierze goście. Te ostatnie ptaki nie wylatują na noc za miasto. - Jest im po prostu cieplej - wyjaśnia Mariusz Rostkowski z Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków w Białymstoku. Właściciele samochodów powinni uważać, pod jakimi drzewami zostawiają swoje auta.
O dużej grupie ptaków, które przypominały szpaki poinformowała nas Czytelniczka. - To najprawdopodobniej jemiołuszki. W locie rzeczywiście do złudzenia mogą uchodzić szpaki. Jemiołuszki są śliczne, mają zawadiacki czubek na głowie, a na ogonie jaskrawożółty pasek. Starsze patki, zwłaszcza samce, mają też czerwony wyrostek na skrzydłach, jakby ktoś przykleił im kawałek czerwonego plastiku - opowiada Mariusz Rostkowski.
- Jemiołuszki przylatują do nas ze Wschodu. Zresztą przybywa do nas wiele ptaków, które tu zimują - mówi Waldemar Sieradzki, nadleśniczy Nadleśnictwa Krynki z siedzibą w Poczopku.
- Gile docierają do nas z północy, choć jest ich z każdym rokiem coraz mniej. Żywią się owocami drzew takich jak jarzębina, czy głóg. Przemieszczają się na Zachód przede wszystkim w poszukiwaniu pokarmu - dodaje Mariusz Rostkowski.
Swoje zachowania zmieniły też na zimę kawki. I nie są to te same ptaki, które przebywają u nas latem. - "Nasze" kawki poleciały na Zachód. U nas zaś obserwować możemy teraz gości ze Wschodu. Podgatunek ten ma więcej bieli - mówi Mariusz Rostkowski.
Ptaki te nie wylatują na nocleg poza miasto - tak jak robiły to latem. Decydują się raczej na pozostanie nieopodal siedzib ludzki. Może to rodzić pewne problemy dla właścicieli samochodów. Jest bowiem kilka miejsc, które kawki upodobały sobie szczególnie. W Sokółce to drzewa znajdujące się między blokami na Osiedlu Centrum. Kilka lat temu kawki "okupowały" ulicę Pocztową. Wyniosły się z niej po sylwestrze, wystraszone hukiem fajerwerków.
- Kawki zostają tam, gdzie mają więcej pokarmu. Zimą ciężko go zdobyć na łąkach i polach. Ptaki te zbliżyły się więc do człowieka. Żerują na śmietnikach, na ulicach. W mieście mają też cieplej, łatwiej im tu znaleźć schronienie niż na polach - tłumaczy Mariusz Rostkowski.
Coraz częściej można też spotkać sikorki, wypatrujące, czy ktoś nie wywiesił im kawałka słoninki na balkonie. - Trzeba pamiętać, by zbyt wcześnie nie dokarmiać jednak ptaków. Jeżeli spojrzymy na zachowanie łabędzi, zrozumiemy, o co chodzi. Przestały one odlatywać na zimę, bo ludzie w wielkich miastach regularnie je karmili. Problem pojawia się, gdy chwyci naprawdę wielki mróz i ptaki te np. przymarzną do lodu - dodaje Mariusz Rostkowski.
(is)