Szybka reakcja sokólskich policjantów i sądu rodzinnego na informację o błąkającej się ulicami miasta zdesperowanej kobiecie, która może zrobić krzywdę sobie i swoim dzieciom zapobiegła tragedii.
Wczoraj późnym wieczorem do policjantów z Sokółki zadzwonił mężczyzna. Z jego relacji wynikało, że jego zdesperowana znajoma wyszła z domu z malutkim dzieckiem i najprawdopodobniej jest gdzieś nieopodal komendy policji. Mężczyzna mówił, że kobieta jest bardzo roztrzęsiona i grozi, że może zrobić krzywdę sobie i dziecku.
Zaalarmowani policjanci natychmiast ruszyli na poszukiwania. Kilka chwil później na ul. 1 Maja jeden z patroli odnalazł opisaną kobietę ciągnącą wózek dziecięcy, w którym był 11-miesięczny chłopczyk. Ciężarna 37-latka była w bardzo złym stanie psychicznym. Okazało się, że drugiego ze swoich synów - 11-latka zostawiła samego w domu. Zrozpaczona szlochając mówiła policjantom, że jest bezrobotna, pozostawiona przez partnera z nieopłaconymi rachunkami i bez środków do życia, a na utrzymaniu ma dwoje dzieci. W dodatku - jak wyznała - kazano jej się wynieść z mieszkania, które wynajmowała. Kompletnie roztrzęsiona mówiła, że pozostawiona bez pomocy zrobi krzywdę sobie i dziecku.
Funkcjonariusze zabrali ją i maleństwo do komendy. Do jednostki policji zabrany został także jej starszy syn. Wezwany na miejsce lekarz pogotowia potwierdził jej zły stan. O tej sytuacji mundurowi powiadomili sąd rodzinny, który natychmiast podjął decyzję o umieszczeniu rodzeństwa w domu dziecka, a 37-latki, po badaniach lekarskich w szpitalu. O zdarzeniu powiadomiony został również kurator sądowy.
W tym przypadku szybka reakcja sokólskich policjantów i sądu rodzinnego zapobiegła tragedii. Policja apeluje do wszystkich, aby nie przechodzili obojętnie obok cudzego nieszczęścia. Czasami wystarczy jeden, krótki sygnał do właściwej instytucji by zapobiec czyjemuś nieszczęściu a nawet życiowej tragedii - czytamy na stronie internetowej podlaskiej policji (podlaska.policja.gov.pl).
opr. (is)