Kwota, jaką gmina Sokółka miałaby zapłacić burmistrz Ewie Kulikowskiej za obniżkę uposażenia w 2017 roku to około 90 tysięcy złotych - mówi Piotr Borowski, przewodniczący Komisji Rewizyjnej Rady Miejskiej w Sokółce. Wczoraj samorządowcy spotkali się na obradach. Padł pomysł, aby zorganizować w tej sprawie referendum wśród mieszkańców.
Przypomnijmy, podczas nadzwyczajnej sesji ponad trzy lata temu 10 radnych poparło uchwałę obniżającą pobory włodarz miasta, sześciu było przeciw, a dwóch wstrzymało się od głosu. Od tamtej pory na konto burmistrz Sokółki wpływało 7 275 zł (brutto). Wcześniej Ewa Kulikowska zarabiała 11 502 złote brutto. W lutym br. burmistrz złożyła w tej sprawie pozew, a pismo wpłynęło do przewodniczącego Rady Miejskiej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ewa Kulikowska złożyła pozew przeciwko gminie Sokółka. Chodzi o sprawę z 2017 roku
Właśnie ta sprawa była jednym z tematów wczorajszych obrad Komisji Rewizyjnej.
- Pani Ewy Kulikowskiej nie było na posiedzeniu. Udało nam się dowiedzieć, że roszczenia burmistrz Sokółki mogą dotyczyć kwoty około 90 tysięcy złotych. Mówił o tym zastępca burmistrza Adam Juchnik - stwierdza Piotr Borowski, przewodniczący Komisji Rewizyjnej. - Do tego doszłyby jeszcze ewentualne koszty sprawy sądowej, zastępstwa procesowego i wpisu sądowego. W sumie może chodzić o kwotę 100-130 tysięcy złotych. Radca prawny powoływała się na jeden z wyroków sądów, który mówił, że burmistrz nie może zarabiać mniej niż zastępca. Nie otrzymaliśmy ani jednego pliku od Urzędu Miejskiego w Sokółce. Tak więc wnieśliśmy dodatkowe skargi na bezczynność burmistrza Sokółki. Dodatkowo przegłosowaliśmy, że Urząd Miejski ma w ciągu dwóch tygodni przedstawić informacje, o które wnioskowała komisja - żeby można było przeanalizować, jakie były części składowe wynagrodzenia zastępców burmistrza. Zawnioskowaliśmy także o to, by Urząd Miejski oszacował koszty referendum społecznego, w którym mieszkańcy mogliby odpowiedzieć na pytanie, czy Rada Miejska powinna uwzględnić pozew burmistrza i zgodzić się na wypłatę odszkodowania. Przypomnę, że sąd dał radnym 14 dni na zajęcie w tej sprawie stanowiska. Trzeba przy tym pamiętać, że w związku z epidemią koronawirusa terminy nie biegną. Mamy więc czas na podjęcie działań i przedyskutowanie różnych wariantów. Radni byli zdania, że nie powinniśmy się cofać w decyzjach kilka lat wstecz. Jednak bez informacji, o które prosiliśmy, bez pani Ewy Kulikowskiej nie było z kim dyskutować. Wciąż nikt z nas nie wie, jaka była różnica w zarobkach burmistrz i zastępcy w latach 2017-18, jakie były części składowe tych wynagrodzeń. Sprawa wróci na kolejne obrady komisji. Mam nadzieję, że burmistrz Sokółki będzie na nich obecna.
Przewodniczący dodaje, że do żadnego z punktów Urząd Miejski nie przygotował informacji, mimo że na dziennik złożono zawiadomienie o zwołaniu posiedzenia komisji tydzień temu. - Sprawa tak czy inaczej wróci na sesji Rady Miejskiej, prawdopodobnie jeszcze w maju - tłumaczy.
Wtorkowe obrady odbywały się zdalnie i nie były transmitowane.
- Przedwczoraj skierowane zostało oficjalne pismo o to, by przebieg posiedzenia można było oglądać online. Usłyszeliśmy, że stosownego zapisu nie ma w statucie gminy. Śledzeniem posiedzenia komisji zainteresowani byli m.in. mieszkańcy lokali komunalnych ulicy Ściegiennego (vis a vis Banku Spółdzielczego). Budynek ten prawdopodobnie zostanie przeznaczony do rozbiórki, a nieruchomość wystawiona na sprzedaż - mówi Piotr Borowski.
W programie posiedzenia znalazł się także punkt dotyczący delegacji burmistrz Sokółki i pracowników Urzędu Miejskiego.
- W obecnej kadencji pani burmistrz otrzymuje górną stawkę przewidzianą dla samorządowców. Znam wójtów i burmistrzów z pobliskich gmin. Żaden z nich nie robi studiów na koszt urzędu wraz z opłacaniem delegacjami. Chcemy wiedzieć, jakie to są kwoty - dodaje przewodniczący.
Jego zdaniem zdalnych posiedzeń ani komisji, ani sesji już nie będzie.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy burmistrz Sokółki.
- Nie byłam na posiedzeniu komisji. Nie ma obowiązku uczestniczenia. Czasami mam też swoje sprawy prywatne. W sprawie dokumentów, które miały trafić do radnych proszę rozmawiać z sekretarzem gminy Piotrem Romanowiczem. On odpowiada za pracę urzędu, są delegowane zadania. Nie będę komentować sprawy mojego pozwu przeciw gminie Sokółka. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, to będę brać udział w majowej sesji Rady Miejskiej w Sokółce - mówi Ewa Kulikowska.
- Przewodniczący komisji złożył jedynie porządek obrad Komisji Rewizyjnej, ale nie wskazał, o jakie konkretnie dokumenty mu chodzi. Byliśmy przygotowani do obrad, byli wszyscy pracownicy merytoryczni, którzy mogliby omówić poszczególne punkty z porządku obrad. Jednak pan Piotr Borowski uważał, że nie otrzymał informacji i zrezygnował z dyskusji. Uznał, że skoro nie ma kserokopii dokumentów, to temat nie będzie rozpatrywany. Podkreślaliśmy, że chcemy wiedzieć wcześniej, czego przewodniczący oczekuje. Nie było to dopracowane. Ustawa o samorządzie gminnym przewiduje transmisję obrad z posiedzenia rady gminy. Nie ma w niej mowy o posiedzeniach Komisji Rewizyjnej - wyjaśnia sekretarz gminy Piotr Romanowicz.
(pb)