Większość osób pracujących w MPO Sokółka otrzymało wypowiedzenia.
Kilkunastu pracowników sokólskiego MPO - z 18-osobowej obsady - otrzymało wypowiedzenia z pracy, pozostało jedynie czterech z uprawnieniami emerytalnymi.
- Sobie nie dałem jeszcze wypowiedzenia, ale to ja będę gasił światło. Musimy jakoś funkcjonować, choć nie wiem w jaki sposób. Ratujemy się obsługą firm, w gminie obsługujemy praktycznie wszystkie. Na tę chwilę, jeżeli nic się nie zmieni, to wszystko zmierza do zamknięcia przedsiębiorstwa - mówi Wiesław Puszko, prezes MPO Sokółka.
Kłopoty finansowe sokólskiego MPO rozpoczęły się kilka tygodni temu, gdy spółka Lech z Białegostoku przestała odbierać odpady z Sokółki. Trzeba było szukać instalacji położonych znacznie dalej, wyceniały one tonę śmieci na około 600 zł (wobec 230 zł które pobierał Lech). Szef sokólskiego MPO wielokrotnie podkreślał, że firmy na to nie stać.
Później rozpoczął się spór z gminą. Za to, że MPO przestało wywozić odpady, które zasypały miasto, gmina nałożyła na spółkę karę finansową w wysokości 272 160 zł i rozwiązało z nią umowę.
Miasto ogłosiło jednocześnie nowy przetarg, które wygrało MPO Sokółka, wyceniając tonę odpadów na 1690 zł. Firma przedstawiła umowę z pośrednikiem, który miał wyszukiwać instalacje, gdzie spółka mogłaby wywozić śmieci, ale miasto jej nie uznało i zażądało umowy bezpośrednio z instalacją odbierającą odpady.
- Wiem, że takie umowy z pośrednikiem są dozwolone - stwierdza Wiesław Puszko.
Do podpisania umowy z miastem finalnie nie doszło.
Później MPO zdecydowało się złożyć roszczenie do gminy o wypłatę ponad 430 tys. zł odszkodowania za straty i utracone korzyści. Zdaniem pełnomocnika prawnego przedsiębiorstwa wypowiedzenie umowy przez gminę było bezskuteczne. Burmistrz Sokółki zapowiedziała z kolei, że wystąpi z kontrroszczeniem.
Czytaj: MPO żąda od gminy 433 tys. zł odszkodowania [SKANY]
Gmina zawarła w końcu umowę z MPO Białystok, które posprzątało Sokółkę z odpadów piętrzących się w kubłach. Przedsiębiorstwo ma na to czas do 10 kwietnia.
Śmieci z firm
MPO Sokółka będzie cały czas odbierać odpady z terenów firm. Mają zostać podpisane bezpośrednie umowy z warszawskimi instalacjami, które przyjmą śmieci.
- Nasze przedsiębiorstwo przez kilkadziesiąt lat dobrze działało na rynku sokólskim. Nie mieliśmy większych skarg, ani nałożonych kar, ale teraz jesteśmy w rozpaczliwej sytuacji - mówi Wiesław Puszko.
Czy MPO rozważa jeszcze możliwość współpracy z gminą?
- W zasadzie nie rozmawiam o tym z gminą, czy są zainteresowani. Zostały na nas nałożone kary, dzisiaj dostaliśmy kolejne oświadczenie i praktycznie zostaliśmy bez finansowania - mówi Wiesław Puszko, choć, jak dodaje, nie wyklucza całkowicie współpracy z samorządem.
- To wszystko jest robione w taki sposób, nie wiem, czy umyślnie, czy nieumyślnie, żeby nas wyeliminować z rynku. Myślę, że nie jest rozwiązaniem wzięcie firmy zewnętrznej - dodaje prezes MPO Sokółka.
(mby)