4168 kilometrów, 25 467 metrów w górę oraz 25 595 metrów w dół, około 123 690 spalonych kalorii i prawie 35 tys. zł zebrane dla Jarka Łukaszuka. To bilans półtora miesięcznej podróży Karola Dziedziula dookoła Polski.
Rowerzysta wyruszył z Sokółki 25 maja. Wrócił tu 6 lipca.
Przeżyłem setki przygód, poznałem wiele ciekawych, wspaniałych i pomocnych osób. Gdybym powiedział, że było lekko, to bym skłamał. Momentami bywało ekstremalnie, do tego doszła walka z własnymi słabościami. Pogoda raczej mi dopisała. Gdyby zsumować wszystkie opady deszczowe z całej wyprawy, to nie wiem, czy deszczówki uzbierałbym do bidonu. Wiatr mi dokuczał tylko na Ścianie Wschodniej, gdzie wiał mi cały czas w twarz. Ogólnie było cudownie i fantastycznie. „Chętnie bym powtórzył jeszcze raz podróż”, tylko w drugą stronę, bo mamy naprawdę bardzo piękny kraj, który warto zwiedzać. Moja podróż trwała 43 dni, z czego 40 dni spędziłem na siodełku. W tym jeden dzień przeznaczyłem na wejście na Tarnicę w Bieszczadach. To wejście dedykuję swojej mamie i życzę bardzo dużo zdrowia
- podsumowuje rowerzysta na profilu Pomoc Kręcona Kilometrami na Facebooku.
Karol Dziedziul podziękował wszystkim, którzy pomogli mu zrealizować swój cel. Dodał, że kwota jaką udało się zebrać przed i w trakcie wprawy - podczas bazarku i od firm - to 34 824 zł. Pieniądze zostaną przekazane Jarkowi Łukaszukowi, który wykorzysta je na leczenie i rehabilitację po wypadku samochodowym, którego doznał w grudniu zeszłego roku.
Zbiórka pieniędzy wciąż trwa na:
opr. (mby)