Burmistrz Sokółki Ewa Kulikowska jechała ulicą Białostocką, gdy dostrzegła na środku jezdni małego kota. Zatrzymała samochód, podobnie postąpił pan jadący z przeciwnej strony. Zwierzak znalazł się w aucie, później trafił do weterynarza i... gabinetu burmistrz miasta. - Bardzo bym chciała, aby tu zamieszkał - mówi włodarz Sokółki.
Ewa Kulikowska opisała całą historię na swoim profilu na Facebooku. Zamieściła też krótki filmik i kilka zdjęć kota. Zwierzak siedział na środku ulicy Białostockiej. Burmistrz Sokółki zatrzymała auto i wyszła na zewnątrz. Podobnie uczynił mężczyzna, który jechał z przeciwka. Kot trafił do samochodu włodarz miasta. - Byłam z nim później u weterynarza, kupiłam za swoje pieniądze kojec i kuwetę. Kot trafił do mojego gabinetu. Bardzo bym chciała, żeby tu został, wzorem innych miast, np. Wrocławia - mówi Ewa Kulikowska.
Kilka miesięcy temu prezydent miasta Jacek Sutryk pochwalił się na Twitterze, że w urzędzie zamieszkał kot Wrocek.
Już kilka tygodni temu zapowiedziałem, że w urzędzie zamieszka czworonóg. Gdy dowiedziałem się o porzuconym kocie – wybór nie mógł być inny. Tym bardziej, że jestem wielkim zwolennikiem adopcji zwierząt. Imię dla🐈wybrali w internetowym głosowaniu wrocławianie. Poznajcie Wrocka😊 pic.twitter.com/rT4q43Mihw
— Jacek Sutryk (@SutrykJacek) 4 lutego 2019
Na pytanie, czy burmistrz Sokółki nie obawia się nieprzychylnych głosów mieszkańców, że magistrat to nie miejsce dla kota, Ewa Kulikowska odpowiedziała: - Nie, nie mam takich obaw. Jeśli tylko można, to trzeba pomóc.
Dodała, że chciałaby podziękować panu, który zatrzymał się na ulicy Białostockiej, by jej pomóc. Burmistrz Sokółki ogłosiła też konkurs na swoim facebookowym profilu na imię dla kota. Padają różne propozycje: Mecenas, Rysiek, Filemon...
(pb)