Jesteśmy w dużej kropce. Nie możemy się zadłużać. Budżet powiatu nie jest z gumy. Nie ma jednak możliwości, byśmy zeszli z ginekologii i położnictwa - mówił dziś na sesji Rady Powiatu starosta sokólski Piotr Rećko. Jednym z punktów obrad była sytuacja placówek służby zdrowia.
Rok 2018 sokólski SP ZOZ zakończył ze stratą 1,7 mln zł. Szpital w Dąbrowie Białostockiej miał 216 tys. zł straty, a Zakład Pielęgnacyjno-Opiekuńczy w Krynkach - ponad 15 tys. zł zysku. W pierwszym przypadku powiat zgodził się na przekazanie placówce 600 tys. zł (resztę pokryją odpisy amortyzacyjne). SP ZOZ z Dąbrowy Białostockiej pokryje stratę we własnym zakresie.
- Jeśli sytuacja ma się poprawić, to muszą się zmienić działania systemowe - tłumaczył dziś radnym Jerzy Kułakowski, dyrektor sokólskiego szpitala. Wyjaśnił, że w 2017 roku powstała sieć szpitali, przyjęto też rozwiązania ryczałtowe - na bazie danych z 2015 roku, zmodyfikowane na podstawie tych z czwartego kwartału 2017. Dodał, że doszła jeszcze zmiana sposobu wynagradzania zatrudnionych osób. - Główny nasz problem to wzrost kosztów ryczałtowych i brak personelu - dodał. - Wciąż szukamy oszczędności.
- Prawdą jest, że system finansowania wymaga zmian, choć jest część szpitali w lepszej kondycji finansowej. Nasza placówka jest w 99 procentach finansowana ze składki zdrowotnej. Nie możemy się zgodzić, że w POZ-ach są zagwarantowane pieniądze, a w szpitalnictwie jest minus - stwierdził Piotr Rećko.- Podjęliśmy decyzję o inwestycji w blok operacyjny. Ona się cały czas realizuje. Dołożyliśmy 5 mln zł na OIOM, pan premier przywiózł nam promesę. Bez bloku operacyjnego ten szpital nie ma racji bytu. Musimy utrzymać oddział ginekologiczno-położniczy - deklarował (patrz wideo poniżej).
Starosta dodał, że w połowie lipca ma się odbyć spotkanie władz powiatu z szefostwem szpitala poświęcone realnej analizie sytuacji w SP ZOZ-ie.
(pb)