Kiepska pogoda znowu pokrzyżowała plany niektórym sprzedawcom na rynku poniedziałkowym w Sokółce.
- Paskudna pogoda, nie warto było w ogóle przyjeżdżać - stwierdził właściciel jednego ze straganów.
Faktycznie stoisk było dziś znacznie mniej niż zazwyczaj, ale zdaje się pogoda nie była tak straszna dla klientów. Spora ich część krzątała się przy straganie z tanią odzieżą. Duże kolejki aut ustawiały się po paszę i suchy chleb. Wzmożony ruch panował również przy owocach i warzywach. Bardzo dobrze "schodziły" swojskie wyroby, głównie sery. Za to jajka, które sprzedawano dziś nawet po 60-70 groszy, nie znajdowały nabywców.
Oferowano ryby, w tym śledzie, karasie i leszcze. Na straganie z ekologiczną żywnością znajdziemy syropy, sękacze, herbatki i przyprawy. Sprzedawczyni biżuterii oferowała złote łańcuszki, pierścionki, przywieszki i zegarki.
Na klientów czekał też stosunkowo duży wybór odzieży.
(mby)
Rynek poniedziałkowy w Sokółce: