Ojciec jednej z naszych Czytelniczek w dniu Wszystkich Świętych źle się poczuł. Ta postanowiła przewieźć go na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Sokółce, gdzie - jak sądziła - zostanie udzielona mężczyźnie szybka pomoc, gdyż ten ma za sobą kilka zawałów. Tak się jednak nie stało.
„1 listopada niestety spotkała mnie przykra sytuacja na oddziale i to nie pierwszy raz. Zawiozłam tatę na SOR, bo strasznie źle się czuł, a jest już po kilku zawałach, więc od razu, nie czekając, zawiozłam go na SOR, aby udzielili mu pomocy. Oczywiście nie przyjęto nas i odesłano do ambulatorium, tuż obok szpitala. Tam pani nam powiedziała, że lekarz jest na wyjeździe i będzie dopiero za minimum godzinę. Dodała, że mają tylko jednego lekarza na cały powiat i trzeba czekać. Mamy czekać na udzielenie pomocy ponad godzinę? To jest chyba żart. Pani z ambulatorium odprawiła nas na SOR i powiedziała, że tam nas przyjmą, więc wróciliśmy. Ale co z tego? Pani powiedziała, że na SOR przyjmują tylko nagłe wypadki. Byłam w szoku jak dostałam taką odpowiedź. Przy mnie przyszła kobieta z mężczyzną, który cierpiał na ból brzucha. Było widać, że ledwo się trzyma, ale tego pana też nie przyjęto i odesłano” - pisze w mailu do redakcji Czytelniczka.
Jerzy Kułakowski, dyrektor SP ZOZ w Sokółce, wyjaśnia, że pacjenci w zależności od aktualnego stanu zdrowia przyjmowani są w sobotę, niedzielę i święta oraz po godzinie 18 zarówno na SOR, jak i w budynku ambulatorium (świąteczna i nocna opieka zdrowotna, POZ). Zarówno na SOR, jak i w ambulatorium pracuje jeden lekarz, z tym że ten pracujący w ambulatorium przyjmuje pacjentów również w terenie (jeździ w karetce), gdy otrzyma zgłoszenie. Możliwe jest więc, że nie ma go na miejscu i na pomoc trzeba poczekać.
- Sądzę, że ci państwo, którzy opisują tę sytuację, zostali najprawdopodobniej przekierowani z SOR do opieki nocnej i świątecznej, czyli do ambulatorium. Konstrukcja nocnej opieki jest taka, że tam przyjmuje jeden lekarz. On udziela pomocy na miejscu, ale też w domu pacjenta, jeżeli otrzyma takie zgłoszenie. Więc mogła być taka sytuacja, że lekarz był wówczas na wyjeździe. Pacjenci, którzy przychodzą do opieki świątecznej (ambulatoryjnej) mogą albo czekać, aż lekarz wróci z wyjazdu, albo, jeżeli stan pacjenta jest bardzo zły, mogą spróbować dostać się na SOR. Tutaj, jeżeli pacjent wymaga interwencji, to tę pomoc - oczywiście według kolejności zgłoszenia i „ciężkości” przypadku - otrzyma. Jeżeli jest to pacjent, który w opinii personelu przyjmującego po wstępnej ocenie może czekać, to tak się dzieje. Na SOR, co jest wyraźnie zaznaczone przy wejściu na odział, czas oczekiwania na przyjęcie przez lekarza może wynieść do 4 godzin. Trzeba dodać jednak, że lekarz pracujący na SOR jest na miejscu cały czas, ale ma pod opieką nieraz kilku pacjentów, również tych, którzy przyjeżdżają na oddział w karetce, a ci pacjenci, co zrozumiałe, mają pierwszeństwo - mówi dyrektor SP ZOZ w Sokółce.
„Proszę powiedzieć o co chodzi? Czyli teraz nie mamy gdzie udać się po pierwszą pomoc? Mamy sami siebie leczyć? Karetkę jak się wzywa i prosi o pomoc, to nie wysyłają, bo wiecznie jest jakiś problem. Samemu się jedzie na SOR, to nie udzielą nam pierwszej pomocy, to co mamy robić?” - pyta Czytelniczka.
- Jeżeli ci państwo poszli do opieki nocnej, a tam okazało się, że lekarz jest na wyjeździe, to jedyną możliwością było powrócić na SOR i tam czekać na przyjęcie. Obszar, który obsługuje lekarz w ambulatorium, jest dosyć duży. To nie tylko Sokółka, ale też ościenne gminny. Zanim lekarz zajedzie na miejsce, udzieli świadczenia i wróci, często mija ponad godzina. Niestety, pacjenci muszą uzbroić się w cierpliwość - mówi Jerzy Kułakowski.
Jak dodaje, wszystko rozbija się o pieniądze, a tych brakuje - by podczas opieki nocnej i świątecznej zapewnić dwóch lekarzy na SOR (w ciągu dnia jest dwóch medyków). Dyrektor szpitala wyjaśnia, że każdy pacjent, który tam trafia, otrzyma pomoc.
- Pacjenci oczekują, że lekarz będzie natychmiast, ale tak się po prostu nie da. Po stronie pacjentów musi być świadomość, że wszystko zależy od ich aktualnego stanu zdrowia i od liczby osób oczekujących na przyjęcie na miejscu. Zawsze można próbować szukać pomocy gdzieś dalej. W Dąbrowie Białostockiej na przykład jest izba przyjęć działająca na podobnych zasadach - mówi dyrektor sokólskiego szpitala.
Tam właśnie nasza Czytelniczka znalazła pomoc.
„Dziękuję dla oddziału SOR w Dąbrowie Białostockiej, bo tam nam natychmiastowo udzielili pomocy, beż żadnego problemu” - kończy maila Czytelniczka.
Mariusz Bykowski