Ściana drogerii przy ulicy Mickiewicza podpadła wandalom. Pojemnik na ubrania dla ubogich też.
Klika dni temu ktoś dorwał się do spraya i uzewnętrznił energię, która niewątpliwie go rozpierała. Napisu nabazgranego na ścianie drogerii nie dało się nawet odczytać. Wśród słów pojawiały się też te powszechnie uważane za obelżywe oraz znak przypominający swastykę. Widać, że "malarzom ściennym" bardzo się śpieszyło. Po raz kolejny ściana musiała zostać przemalowana, a sokólska firma narażona na straty.
Może jednak ktoś, komu wpadł już do ręki spray, pozostałby jednak ze swym niewątpliwym talentem w ukryciu i na przykład oddał się swej pasji we własnym mieszkaniu? Cóż, taki wystrój wnętrz byłby niewątpliwie awangardowy.
* * *
Nie, to nie huragan. Takie rzeczy dzieją się na ulicy 1 Maja przynajmniej raz w tygodniu. Młodych ludzi rozpiera energia, więc wyładowują ją przewracając pojemnik na odzież dla ubogich ustawiony przed jednym z budynków.
A może Czytelnicy mają pomysł na to, jak dałoby się spożytkować taką siłę, marnowaną na zapasy z blaszanym pudłem? Zapraszamy do wpisywania się w komentarzach.
(is)